Jesteśmy na przełomie wiosny i lata. To najpiękniejsza a zarazem i najpracowitsza pora roku dla każdego ogrodnika czy rolnika. Wiosną należało wykonać szereg prac, bez których nie ma ciągu dalszego w naszych ogrodach.
Gdy byłam przed laty w czerwcu na Cyprze, było już po żniwach. Wszystkie pola czekały na kolejny zasiew. Pomidory, ogórki, papryki czy inne warzywa posadzone o dowolnej porze w tej strefie klimatycznej mają się dobrze. Zdarzało się nam widzieć na polach warzywa w różnych etapach wzrostu, od małych sadzonek do dojrzałych, gotowych do zbioru plonów. Nasz surowy klimat wymaga bardzo dokładnego trzymania się kalendarza tak, by móc chociaż raz zebrać plony z naszych ogrodów. Trudno się wyrobić z wiosennymi pracami w ogrodach. Ta wiosna jest jednak inna. Nasze ogrody są w tym roku wyjątkowo zaopiekowane.
Z powodu ogłoszonej pandemii, zarządzono społeczną izolację. To sprawiło, że zyskaliśmy dużo czasu. Odwołane bowiem zostały spotkania, konferencje, festiwale, planowane masowe imprezy. Dzieci i młodzież nie wychodzą do szkół. Wielu dorosłych na skutek zamknięcia miejsc pracy zostało wysłanych do domu. Mamy czas. Czas ten wykorzystujemy bardzo pracowicie. Żadnych planów na wyjście, żadnych spotkań. Wreszcie możemy się oddać w pełni, bez przerywania, przydomowym pracom. Możemy samodzielnie przygotowywać sadzonki, możemy je systematycznie podlewać i pielęgnować. Grządki tego roku nabrały dostojeństwa. Są zadbane, zaplanowane, przemyślane, bez pośpiechu, ale i bez zbytniego ociągania się, tak by wykorzystać jak najlepiej ciepłe miesiące. Wszystko w swoim czasie..
Obejścia naszych domów również z tego skorzystały. Całą naszą energię skierowaliśmy w remonty, porządkowanie garaży i piwnic, przeróbki, malowanie płotów, zakładanie trawników. Wszystko ciągle czekało na swój czas, i my ten czas dostaliśmy. Mogliśmy się wreszcie w tej przydomowej pracy zaangażować bez spoglądania w kalendarz, czy dziś wtorkowa grupa biblijna, czy piątkowe modlitewne spotkanie? Czy może sobotnia próba chóru? Nie musieliśmy pilnować godzin, by być punktualnym na spotkanie w kościele czy wizytę u brata czy siostry w potrzebie. Nakaz izolacji sprawił, że prace w domu nie miały żadnej konkurencji, nie musiały czekać. Sprzyjał temu fakt, że pomimo wielu restrykcji, przez cały czas pandemii mamy otwarte markety budowlano ogrodnicze. Możemy tam kupić wszystko, co jest potrzebne do naszych prac w ogrodach i domach. Nikogo nie zniechęcają tłumy i długie kolejki.
Moja znajoma opowiada o doprowadzeniu garażu i piwnicy do takiego stanu, że teraz tam już tylko odkurza. Pomalowane przez nią ręcznie na pastelowe kolory, opisane kartony ukrywają posegregowane drobiazgi.
Czy jednak te uporządkowane ogrody, garaże, cudowne grządki są naszym przeznaczeniem? Czy są w stanie zaspokoić nasze potrzeby bliskości z innymi? Nie wystarczy wstawienie zdjęć swojej pięknej grządki czy sprzątniętego garażu na FB, Instagramie i zbieranie lajków od wirtualnych znajomych. Czy to faktycznie jest dobrze móc się oddawać bez żadnych ograniczeń pracom przydomowym? Czy to jest właściwe ciągle i ciągle szukać korzyści wynikających z odosobnienia? Czy naprawdę powinniśmy się oswajać ze stanem izolacji? Czy naprawdę mamy się uczyć tego, że wyrazem troski o bliskich będzie nasze wzajemne oddalenie? Że unikanie ludzi, utrzymywanie dystansu na dwa metry jest odpowiedzialną postawą, którą mamy w sobie wypracowywać?
W pewnym poradniku dla pań, w rubryce listów czytelników do specjalistów, ukazały się dziwne pytania. Jestem po raz kolejny zapraszana na towarzyskie spotkanie przez znajomych. Pomimo mojej odmowy zaproszenie jest powtarzane. Czy powinnam o tym donieść na policję? Do kościoła w naszej okolicy podczas niedzielnej mszy wpadła niezapowiedzianie grupa policjantów. Ktoś policzył, że jest nieco więcej wiernych niż wynika z wytycznych rządowych i uprzejmie doniósł o tym. Czy idziemy w tym kierunku, że donosicielstwo będzie traktowane jako spełnianie obywatelskiego obowiązku?
Pewien amerykański lekarz w swoim publicznym apelu do władz o nie narzucanie izolacji zdrowym ludziom, wypowiedział zdanie, w historii naszego kraju nie było sytuacji, w której powiedziano nam, że nie można pójść do kościoła, bo to nie jest podstawowa potrzeba człowieka, podczas gdy są dostępne alkohol, narkotyki i jest możliwość dokonywania aborcji. Lekarze psychiatrzy zapowiadają, że skutkiem pandemii koronawirusa będzie kolejna pandemia: wystąpić może znaczący wzrost zapadalności na zaburzenia psychiczne na świecie i jednym z czynników odpowiedzialnych za to będzie wymuszona przez czynniki zewnętrzne społeczna izolacja oraz związany z nią przewlekły stres.
Oglądam w moim ogrodzie to, co posadzone. Doglądam sadzonek warzyw. Usuwam chwasty. Podlewam grządki. Utrzymanie ogrodu wymaga ciągłej opieki delikatności, wyczucia, pewnej wiedzy i oczywiście czasu. Patrząc na moje grządki myślę o tym, że procesy zachodzące w przyrodzie mają swoje odpowiedniki w życiu człowieka. Biblia często używa pojęć zaczerpniętych z ogrodnictwa, uprawy roli do opisu duchowych prawidłowości. Paweł do Koryntian pisze obrazowo o pracy zespołowej w żywym kościele Ja zasadziłem, Apollos podlał, a wzrost dał Bóg (1 Kor 3:6). Czytam w innym miejscu, oracz winien orać w nadziei, a młocarz młócić w nadziei, że będzie uczestniczył w plonach (1 Kor 9:10).
Wszystko ma swój czas… jest czas sadzenia podlewania pielęgnowania, podcinania, nawożenia i zbierania plonów. W Liście do Hebrajczyków znajdujemy słowa, baczmy jedni na drugich w celu pobudzania się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych (Hebr 10;24,25) Nie dajmy wiary słowom, tak często powtarzanym, że spotkania kościoła nie są naszą podstawowa potrzebą. Jest czas budowania i czas burzenia. Nasze lokalne kościoły, nazywane żywą budowlą, duchowym domem, wznosiliśmy wspólnie przez lata, dzięki Bożej łasce i czynnej miłości będącej głównym spoiwem. W tym obecnym rytmie zatracenia się w dniach tygodnia i porach dnia, trzymajmy się Bożego rytmu, dając regularnie swój czas innym. Jesteśmy bowiem powołani do siania, sadzenia podlewania i pielęgnowania na grządkach żywych relacji.
Wszystko ma swój czas… Ufamy, że minie czas przymusowej izolacji społecznej. Obyśmy jednak, jako uczniowie Chrystusa, nie mieli wypracowanych nowych zgubnych nawyków pozostania w domu, unikania siebie, budowania dystansu, dbania w swoim harmonogramie jedynie o własne ogrody, bo jesteśmy członkami jedni drugich (Ef 4:25). W swoich harmonogramach pamiętajmy wyśpiewane słowa: Albowiem lepszy jest dzień w przedsionkach twoich, niż gdzie indziej tysiąc (Ps 8:11).