fbpx

Kubek gorzkich ziół

Wiosna. Jest to okazja do obserwowania świata budzącego się do życia. Przylecialy bociany, żurawie, skowronki. W ogrodach z dnia na dzień ożywają kwiatowe rabaty. W lasach i na łąkach można znaleźć cenne naturalne leki. Wiosna bowiem to dobry czas na poszukwiania świeżych ziół. Warto je dodawać do codziennych sałatek, jak i również robić z nich pachnące ziołowe napary. Olejki eteryczne zawarte w ziołach po zaparzeniu roznoszą się po całym domu. Świeże zioła działają wszechstronnie na cały organizm. Jedne wykazują właściwości przeciwwirusowe, bakteriobójcze, przeciwzapalne, inne mają działanie odżywcze, uspokajające, odprężające, delikatnie nasenne, przeciwgorączkowe czy oczyszczające. Wiosną chętnie sięgam po smaczne napary ze świeżych z ziół.

Siedząc nad aromatyczną filiżanką z pokrzywy, mięty czy melisy, rozmyślam nad Słowem Bożym. W Psalmie 16 czytam, Pan jest działem moim i kielichem moimW Psalmie 23 znajduję słowa, zastawiasz przede mną stół wobec nieprzyjaciół moich, namaszczasz oliwą głowę moją, kielich mój przelewa się.

Nasze życie może być porównane do naczynia, do kielicha, do filiżanki, z której każdego dnia spijamy porcję odpowiedniego naparu. Chętnie pijemy słodycz, orzeźwienie, wzmocnienie, radość w codzienności. Tak naturalnie prosimy, by dobry Bóg napełniał nasz kielich tym, co smakuje dobrze. Życzymy sobie i bliskim jedynie takich doświadczeń i przeżyć, które smakują dobrze. Jednak wiemy, że w zwykłej codzienności spijamy nie tylko samą słodycz. W naszym życiowym kielichu mieszają się różne smaki. Jest w niej zarówno słodycz, jak i gorycz.  

Wiosna jest czasem oglądania budzącego się życia. Nowe życie wywołuje uśmiech na naszych twarzach. Uśmiechamy się na widok młodych bocianów w gniazdach, uśmiechamy się do rozkwitających wiosennych kwiatów, uśmiechamy się na widok nowo narodzonego dziecka. Kierujemy twarze ku ciepłym promieniom wiosennego słońca.

Jednak ta wiosna jest inna… Pomimo rodzącej się do życia natury, nadal wisi nad nami widmo choroby i śmierci. Zamiast obserwowania piękna budzącego się nowego życia, zamiast śledzenia statystyk narodzin, od wielu tygodni i miesięcy nieustannie śledzimy statystyki dotyczące liczby zachorowań, liczby zgonów. W ostatnich tygodniach i miesiącach życie wielu znajomych, członkow naszych rodzin, sąsiadow niespodziewanie dobiegło końca. Jak zwykle śmierć przyszła nie w porę. Teraz śmierć przychodzi często przedwcześnie. Jesteśmy zdecydowanie częściej w domu żałoby, niż w domu wesela. Liczne pochówki przeprowadzane są naprędce, często bez możliwości ostatniego pożegnania ze strony rodziny i najblizszych. Sporo tych domow żałoby wokół. Tak bardzo widoczne jest, że śmierć króluje wokół nas…

Tej wiosny, oprócz moich smacznych, aromatycznych ziołowych herbatek, od kilku tygodni systematycznie przygotowuję napary ziołowe dla mojego męża. Dostał on zalecenie od lekarza, aby codziennie wypijać dwa kubki ziołowego naparu z mieszaniny kilkunastu ziół. Na liście znalazły się między innymi orzeźwiająca mięta, delikatny nagietek i słodkawa lukrecja. Są tam jednak również i inne zioła. Nieprzyjemne w zapachu i smaku. I to one zdecydowanie dominują nad resztą i sprawiają, że od tych kilku tygodni w naszym domu o poranku roznosi się w powietrzu gorzkawy zapach i smak. Codzienne ziołowe herbatki mojego męża nie są smaczne ani aromatyczne. Jednak ich działanie jest nieocenione. Jak doczytałam, to właśnie gorzkie zioła wzmacniają najważniejsze bariery immunologiczne, wzmacniają błony śluzowe żołądka i jelit. Wspomagają odtruwanie wątroby i regulują procesy trawienne. Przyczyniają się do usuwania toksyn, wirusów, bakterii i grzybów. Działają silnie zasadowo, odkwaszają organizm. Reklamą gorzkich ziół są słowa, zapewniające, że gorzki smak to klucz do lepszego zdrowia.

W Ewangeliach Jezus kilkukrotnie zapowiada swoją śmierć i cierpienie, i w ostatnim tygodniu spotykamy go zmierzającego wraz z dwunastoma do Jerozolimy, by wykonało się. Jednak uczniowie są bardziej skupieni na własnych pragnieniach, marzeniach, na swojej koncepcji królestwa, niż na wsłuchaniu się w jakże gorzkie Słowa Jezusa. Jan i Jakub dopytują się o dobre posady dla siebie w tym nowym ładzie, jaki miałby wprowadzić Jezus. Jezus w odpowiedzi przywołuje obraz kielicha napełnionego nie słodyczą, ale właśnie goryczą.

Później spotykamy Jezusa w ogrodzie Getsemane, w obliczu zbliżającej się godziny śmierci, gdzie padają słowa: Ojcze mój, jeśli można niech mnie ten kielich ominie… (Mat 26:39). Sam Jezus prosił o odsunięcie goryczy. Jednak jak czytamy dalej, znowu po raz drugi odszedł i modlił się, mówiąc: Ojcze mój, jeśli nie może mnie ten kielich ominąć, żebym go pił, niech się stanie wola twoja. Widzimy posłuszeństwo Ojcu, niepojętą miłość i fakt, że jedynie ta gorycz kielicha jest ratunkiem dla człowieka.

Wszyscy pragniemy zadowolenia, spełnienia, satysfakcji, pokoju. Jednak co z trudnościami, które się pojawiają w naszym życiu? Co z życiową goryczą, na którą natrafiamy, każdy w swoim życiowym kielichu? Często pojawia się pretensja i bunt. W obliczu cierpienia i trudności obrażam się na cały świat, a niekiedy i na Boga. Często ta życiowa gorycz jest konsekwencją naszych działań, złych wyborów, ulegania pokusom. Jak pisze Jakub w swoim liście, niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony… Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą (Jak 1:13,14). Dobry Bóg nie pozostawia nas samych, lecz jak czytamy, Bóg jest wierny i nie dopuści, abyśmy byli kuszeni ponad siły nasze, a z pokuszenia daje wyjście (1 Kor 10:13).

Bóg ma prawo w nasze kielichy wlewać nie tylko słodycz. Czy przyjmę gorycz w swoim życiowym kielichu, który napelnia Pan? On ma prawo przygotować dla mnie i dla Ciebie kielich goryczy, by ostatecznie coś wzmocnić czy uleczyć.

Niekiedy goryczą jest próba wiary. Jak pisze Piotr, … teraz  na krótko, gdy trzeba zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus (1 P 1:6,7).

Innym razem ta życiowa gorycz jest nazywana karaniem. Jak pisze autor listu do Hebrajczyków, kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje… Żadne karanie nie wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne, później jednak wydaje błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali wyćwiczeni. Dlatego opadłe ręce i omdlałe kolana znowu wyprostujcie, i prostujcie ścieżki dla nóg swoich, aby to, co chrome, nie zboczyło, ale raczej uzdrowione zostało (Hebr 12:6-13).

Jak mówi Pismo, codziennie prawdziwie żyjemy wtedy, kiedy codziennie umieramy. Patrząc na Krzyż, odnajdujemy znaczenie cierpienia i sens goryczy w naszym życiu.

Niech naszemu wiosennemu, radosnemu Alleluja! towarzyszy również modlitwa: Panie daj mi wypijać mój codzienny kielich goryczy z pokorą, cierpliwością i wiarą, że użyjesz tej goryczy, by leczyć we mnie to, co chore, by mnie wzmacniać i zmieniać tak, abym mogła się stać bardziej podobna do Ciebie.

Spójrz na krzyż wielkopiątkowy. Nie uwolni cię od twojego cierpienia, ale nada mu sens. Oczyma, które płakały, zobaczysz wszystko inne i o wiele lepsze (Phil Bosmans).