Na końcu starego roku zwykle podsumowujemy swoje życie, osiągnięcia i działania w kończącym się roku i z obawą myślimy o roku przyszłym. Czy musimy obawiać się o swoje przyszłe życie? Chodzi wyłącznie o tych, którzy powierzyli swoje życie Jezusowi Chrystusowi i pozostają w tej wierze aż do tej chwili. Mimo obaw i niepewności co do dalszych dni naszego życia, powinniśmy nadal trzymać się zapewnienia naszego Pana, który powiedział: „Nie bój się! Ja jestem Pierwszy i Ostatni, i Żyjący. Byłem martwy, a oto żyję na wieki wieków i mam klucze śmierci i Hadesu (czyli świata zmarłych lub piekła)” (Obj. 1,17-18).
Zadaniem misji Jezusa było wyzwolenie człowieka z paraliżującego strachu przed śmiercią. Jakże wielu ludzi żyje w cieniu tego strachu. Boją się wszystkiego: samych siebie, innych ludzi, boją się chorób, ubóstwa i śmierci. Biblia jest jedną księgą, która odpowiada na pytanie, jak pokonać ten strach. Jakże często pojawia się w niej zwrot: „Nie bój się!” Tymi słowami Bóg pocieszał Abrama, mówiąc: „Nie bój się, Abramie, Ja jestem tarczą twoją; zapłata twoja będzie sowita” (1 Mojż.15,1). Tymi samymi słowami pocieszał Izaaka, Jakuba, a Mojżesz tak powiedział do Izraelitów, gdy znaleźli się na brzegu Morza Czerwonego: „Nie bójcie się, wytrwajcie, a zobaczycie pomoc Pana” (2 Mojż.14,13). Również w Nowym Testamencie Bóg wiele razy mówi: Nie bój się!
Czego ludzie się boją?
Boją się samego życia, śmierci i wieczności. W przytoczonym na początku tekście księgi Objawienia Jezus nakazuje każdemu z nas: Nie bój się! Nie bój się dnia jutrzejszego, nie bój się przyszłości, ponieważ ja jestem Pierwszy i Ostatni, i Żyjący. Ludzie boją się dnia jutrzejszego, dlatego wielu w naszym kraju popełnia samobójstwo. W naszym kraju każdego roku więcej ludzi odbiera sobie życie niż ginie na drogach w wypadkach samochodowych! Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ boją się dnia jutrzejszego, boją się, że nie poradzą sobie w życiu. Boją się odpowiedzialności za siebie, za swoją rodzinę. Ale Jezus zawsze łaskawie zapewnia: „Nie obawiaj się życia, Ja nigdy cię nie zostawię ani cię nie porzucę”.
Mojżesz wymawiał się przed Bogiem od swego powołania, powiadając: „Proszę, Panie, nie jestem ja mężem wymownym, nie byłem nim dawniej, nie jestem nim teraz, odkąd mówisz do sługi swego, jestem ciężkiej mowy i ciężkiego języka” (2 Mojż. 4,10). Nawet Salomon wzdrygał się ze strachu przed swoją odpowiedzialnością, mówiąc: „Panie, Boże... Ty uczyniłeś mnie królem nad ludem tak licznym... daj mi więc teraz mądrość” (2 Kron. 19-10).
Ludzie boją się też śmierci. Ale Jezus mówi: „Byłem martwy, a oto teraz żyję na wieki wieków”. Strach przed śmiercią jest bardzo realny w życiu wielu ludzi. Jest to strach zniewalający, dlatego Jezus przyszedł, „aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią, przez całe życie byli w niewoli” (Hebr. 2,15). Śmierć puka zarówno do drzwi pałaców jak ubogich domów. Wszyscy jej się boją. A Jezus powiedział nam o śmierci wszystko, co powinniśmy o niej wiedzieć. On miał z nią do czynienia i ją pokonał. Pismo Święte zapewnia, że „jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć... gdzież jest, o śmierci, zwycięstwo twoje?... Ale Bogu niech będą dzięki, który nam daje zwycięstwo przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (1 Kor. 15,26.55.57).
Pan Jezus jest ze swoimi ludźmi w czasie ich śmierci. Wesley kiedyś powiedział: „Nasi ludzie umierają dobrze”. Czyli w spokoju, z nadzieją. Czy byłeś świadkiem śmierci człowieka wierzącego?
Oto w pewnym domu umierała matka rodziny. Jej mąż był stolarzem, ale jego skromny zarobek wystarczał na utrzymanie rodziny. Ze spokojem i bez strachu kobieta ta kończyła ostatni etap swojej ziemskiej podróży. Swojemu pogrążonemu w żałobie mężowi i dzieciom złożyła świadectwo swojej wiary i powierzyła Bożemu miłosierdziu. Z trudnością uśmiechając się, wyszeptała jeszcze słowa: „Choćbym szła ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną, laska twoja i kij twój mnie pocieszają”. W innym domu umierał ojciec rodziny. Prosił pastora, aby modlił się o to, aby mógł bez żadnych wątpliwości zgodzić się z wolą Bożą. Po tej modlitwie powiedział do swojej zasmuconej żony i dzieci: „Taka jest wola Boża, On wszystko czyni dobrze, akceptuję Jego wolę, a teraz powiedzcie mi, moi drodzy, czy wy też akceptujecie Jego wolę zarówno teraz jaki w przyszłości”? Gdy to potwierdzili, spokojnie odszedł z tego świata. A w innym domu umierała mała dziewczynka, uczennica szkółki niedzielnej. Z pewną obawą powiedziała do swojej mamy: „Mamusiu, robi się ciemno, usiądź bliżej, ja się boję”. A mama powiedziała jej: „Dziecko moje, Jezus jest z nami nawet w ciemności tak samo jak za dnia, On tak samo troszczy się o tych, którzy Mu ufają”. Dziewczynka natychmiast uśmiechnęła się i powiedziała: „Mamo, ja Mu ufam, On zawsze będzie ze mną, ponieważ tak powiedział. Tam, gdzie jest Jezus, dolina nie jest ciemna”. Pastorzy często są świadkami takich sytuacji, dlatego wraz apostołem Pawłem mogą odważnie powiedzieć: „Bogu niech będą dzięki, który daje nam zwycięstwo przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (1 Kor. 15,57).
Ludzie niewierzący obawiają się też wieczności. Natomiast do swoich wyznawców Jezus mówi: „Ja mam klucze śmierci i piekła”. Mieć klucze to mieć władzę, kontrolę nad śmiercią i piekłem. On troszczy się o swoich ludzi zarówno w ich życiu jak i w czasie ich śmierci. Będzie się też troszczył o nich przez całą wieczność. „Idę przygotować wam miejsce, potem przyjdę znowu i zabiorę was do siebie, abyście tam, gdzie Ja jestem i wy byli” (Jan 14,3). Ludzie stale zadają sobie pytanie czy ze śmiercią wszystko się kończy? Jako wyznawcy Chrystusa musimy na to pytanie zdecydowanie odpowiedzieć NIE!
Przeznaczeni do życia wiecznego
Nauka o nieśmiertelności jest faktem, podnosi ona życie na wyższy poziom i dodaje mu energii. Tak, będziemy żyli po zachodzie słońca i po nocy, żyli na zawsze świadomym życiem. Natura człowieka domaga się jego nieśmiertelności. Poczucie nieśmiertelności jest proroczym głosem jego wypełnienia. Gdzie w przyrodzie coś jest nieprzydatne? Skrzydła są dane ptakom, aby latały. A płetwy dane rybom, aby pływały w wodzie. A ciągła tęsknota ludzkiego serca domaga się nieśmiertelności. Zresztą charakter Boga jest zapowiedzią nieśmiertelności. Sam Hiob zawołał: „Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje” (19,25). Bóg interesuje się nami, troszczy się o nas i zabezpiecza nam przyszłość.
Dążenie do nieśmiertelności jest wrodzonym oczekiwaniem każdego człowieka. Im bowiem jest on starszy wiekiem, tym bardziej odczuwa krótkość swego życia. Genialne umysły, zdolni pisarze, wielcy artyści nagle opuszczają tę ziemię, a przecież tak wiele mogliby jeszcze zrobić! Tęsknota za Bogiem jest tęsknotą za wiecznością. Psalmista wyznaje: „Moje dni są jak cień wydłużony, a ja usycham jak trawa. Ty jednak, Panie, trwasz wiecznie, a pamięć o Tobie przez wszystkie pokolenia” (102,12-13). Lub: „Zanim powstały góry, nim świat i ziemia zostały stworzone, od wieków aż na wieki Ty jesteś Bogiem. Ty w proch przemieniasz człowieka i wołasz: ludzie, wracajcie! Tysiąc lat bowiem w Twoich oczach, jest jak wczorajszy dzień, który minął, jak straż pełniona nocą” (90,2-4).
Obecność wieczności jeszcze wyraźniej odczuwa się w czasach Nowego Testamentu, gdy w osobie Jezusa Chrystusa pojawiła się ona w naszej ziemskiej rzeczywistości. Paweł zachęca Tymoteusza, aby pozostał wierny ewangelii „aż do objawienia się naszego Pana Jezusa Chrystusa. W swoim czasie ukaże je błogosławiony i jedyny Władca, Król królów i Pan panujących, jedyny, który jest nieśmiertelny, który mieszka w niedostępnej światłości, którego żaden z ludzi nie widział, ani nie może zobaczyć” (1 Tym. 6,14-16). Jednak nieśmiertelność, wyjątkowa cecha samego Boga, została objawiona nam w Chrystusie Jezusie, który „zniszczył śmierć, a życie i nieśmiertelność rozjaśnił przez ewangelię” (2 Tym. 1,10). W czasie zmartwychwstania ciał, to, co zniszczalne przyoblecze się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyoblecze się w nieśmiertelność” (1 Kor. 15,53). Bóg „odda każdemu według jego czynów: Tym, którzy wytrwale czynią dobrze, dążą do chwały i szacunku i do nieśmiertelności, da życie wieczne” (Rzym. 2,7). Dążenie do nieśmiertelności jest jakimś marzeniem, ułudą czy jedynie pobożnym życzeniem, jest to dążenie dobre, które motywuje nas do prowadzenia podobającego się Bogu życia.
Abraham był przyjacielem Boga, ale jego śmierć nie rozerwała tej przyjaźni. „Henoch chodził z Bogiem, a potem nie było go, gdyż zabrał go Bóg” (1 Mojż. 5,24). Chodził, to znaczy zawsze trwał w społeczności z Bogiem, zawsze był z Nim. Pewna dziewczynka, po wysłuchaniu kazania na ten temat, tak opowiedziała o tym swojej koleżance: Henoch wybrał się na dłuższy spacer z Bogiem. Szli, szli i byli już tak daleko od domu Henocha, że Bóg powiedział: Wiesz co, jesteśmy już bliżej mojego niż twojego domu. Idziemy do mnie. I poszli. Odtąd Henoch już na zawsze zamieszkał z Bogiem.
Ale przekonującym dowodem nieśmiertelności człowieka jest Jezus Chrystus. Przyszedł On na ziemię, żył i umarł, został pogrzebany, ale zmartwychwstał, jak zapowiedział. Ludzie od dawna marzyli o tym, czy jest jeszcze jakiś kraj poza horyzontem. I oto jeden z nich, bardzo odważny, udał się statkiem na zachód. Tak właśnie Kolumb odkrył Amerykę. Jezus jest takim Bożym Kolumbem, który zwiedził zakamarki Hadesu i wrócił jako zwycięzca nad śmiercią. Uczynił tak, jak zapowiedział: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto wierzy we Mnie, choćby i umarł, żyć będzie. I każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki” (Jan 11,25). Dlatego wszystkich swoich wyznawców zapewnił: „Ponieważ Ja żyję i wy będziecie żyć” (Jan 14,19).
Czy zaufałeś już Chrystusowi jako swemu osobistemu Zbawicielowi? Czy jest On też twoim Panem? Jeżeli tak, to ufaj Mu także w czasie swojej choroby i śmierci. Twoja osobista relacja z Chrystusem decyduje o twoim stosunku do życia, śmierci i wieczności, usunie wszelki strach i obdarzy ufnością i odwagą. Jest On bowiem naszym Zbawicielem, naszym obrońcą i naszym niezawodnym przewodnikiem aż poza śmierć.