fbpx

Jak Bóg przekazał światu wieść o narodzeniu Chrystusa

Dzisiaj, gdy ma nastąpić jakieś wielkie wydarzenie, organizatorzy reklamują je we wszelki możliwy sposób: poprzez prasę, radio, telewizję, bilbordy i internet. Drukują ulotki reklamowe, które rozdają na ulicy i przynoszą do naszych domów. Po co? Po to, byśmy dowiedzieli się i zainteresowali tym wydarzeniem. Gdy Polska była współorganizatorem Mistrzostw Europy w piłce nożnej, to cztery lata wcześniej wszędzie było widać jedno hasło „EURO 2012”. Współczesny świat, aby nas powiadomić o jakimś wydarzeniu, używa do tego wszelkich możliwych środków. A jak Bóg powiadomił świat, o narodzeniu swojego Syna, Pana Jezusa Chrystusa?

Za pomocą gwiazdy

Mędrcy powiedzieli: „Widzieliśmy bowiem gwiazdę jego na Wschodzie i przyszliśmy oddać mu pokłon” (Mat. 2,2) Pan Bóg umieścił na firmamencie nieba nową gwiazdę, którą zainteresowało się kilku ludzi. Nie w Palestynie, nie w Jerozolimie, ale daleko na Wschodzie. Ci ludzie poświęcili czas i środki, aby dowiedzieć się co ta gwiazda oznacza i dokąd ich zaprowadzi. Opis tego wydarzenia znajdujemy w drugim rozdziale Ewangelii Mateusza. Mówi on o wizycie trzech mędrców w Jerozolimie i w Betlejemie. Przyszli prowadzeni przez tę gwiazdę do Jerozolimy, a tam zaczęli pytać mieszkańców: „Gdzie jest ten nowo narodzony król żydowski?” Wieść o tym dotarła na dwór Heroda. A on zebrał arcykapłanów i nauczycieli ludu i wypytywał ich: „Gdzie się ma Chrystus narodzić?” Arcykapłani i nauczyciele ludu natychmiast odpowiedzieli Herodowi: W Betlejemie Judzkim; bo tak napisał prorok” (Mt. 2, 5; Mich. 5, 2).

W ten sposób Herod, Jerozolima, arcykapłani i nauczyciele ludu dowiedzieli się o pojawieniu się nowej gwiazdy i narodzeniu Pana Jezusa Chrystusa. Mędrcy natomiast zanieśli tę wieść do swojej ziemi. To był pierwszy sposób, w jaki Bóg powiadomił świat o narodzeniu Pana Jezusa.

Przez pasterzy

Łukasz w swojej Ewangelii pisze: „A byli w tej krainie pasterze… anioł Pański rzekł do nich: nie bójcie się, bo oto zwiastuję wam radość wielką… gdyż dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan, w mieście Dawida” (Łuk. 2, 8-12). Bóg użył także pasterzy, którzy trzymali nocne straże nad stadami owiec na polach betlejemskich. W jaki sposób pasterze rozgłosili tę wieść? Najpierw opowiedzieli Marii i Józefowi wszystko, co anioł powiedział im o tym dzieciątku. Reakcją na ich opowiadanie o narodzeniu Pana Jezusa było zdziwienie. Maria zachowywała wszystkie te słowa w swoim sercu. Po powrocie do swoich obowiązków „pasterze wielbili i chwalili Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im powiedziano” (Łuk. 2.20).

Przez Symeona i Annę

Dalej Łukasz pisze, że „Symeon był sprawiedliwy i bogobojny, i oczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty był nad nim. Temu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, zanim by nie oglądał Chrystusa Pana” (2,25-35). Nie wiemy jak długo Symeon czekał na spełnienie obietnicy Ducha Świętego. Właśnie przyszedł „z natchnienia Ducha do świątyni”, znalazł w zatłoczonej świątyni rodziców Pana Jezusa, wziął dziecię Jezus na swoje ręce i wypowiedział te znane słowa: „Teraz puszczasz sługę swego, Panie, według słowa swego w pokoju, gdyż oczy moje widziały zbawienie twoje, które przygotowałeś dla wszystkich narodów: Światłość, która ma świecić poganom i chwałę ludu twego izraelskiego” (w. 29-32). Ojciec i matka dziwili się temu, co Symeon powiedział o dziecięciu Jezus. Zapewne tłum w świątyni uciszył się, gdy Symeon wypowiadał te słowa. W ten sposób setki, a może tysiące ludzi dowiedziało się o narodzeniu Pana Jezusa – Zbawiciela świata. Potwierdzeniem tego jest zachowanie pewnej kobiety w świątyni. Drugą, obok Symeona była prorokini Anna, która również w tym samym dniu była w świątyni. Biblia mówi, że nie opuszczała świątyni, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą przez kilkadziesiąt lat. Usłyszała co Symeon mówił o dzieciątku Jezus, wielbiła Boga i mówiła wszystkim, którzy oczekiwali odkupienia Izraela o fakcie narodzenia Pana Jezusa.

Czy Pan Bóg nie mógł inaczej tego przygotować, żeby rzeczywiście wstrząsnąć Betlejemem i Jerozolimą? Czy nie mógł uczynić tak, żeby cały ówczesny świat, cała Palestyna huczała od tego wydarzenia? Czy nie chciał, żeby ówczesny świat dowiedział się, że przyszedł Zbawiciel, Jezus Chrystus? Chciał, bardzo tego chciał. A jednak tak nie uczynił. Posługiwał się raczej niepozornymi osobami: mędrcami ze Wschodu, pasterzami z okolic Betlejemu, starym Symeonem czy prorokinią Anną oraz Józefem i Marią – rodzicami Pana Jezusa. Jeżeli wydaje się nam, że Bóg nic nie robił przez całe tysiąclecia poprzedzające narodzenie Pana Jezusa, to powinniśmy sięgnąć do Starego Testamentu i zobaczyć jak wiele zawiera on proroctw odnoszących się do narodzeniu Pana Jezusa.

Objawienie chwały Bożej pasterzom

Wyobraźmy sobie tę sytuację: jest noc, pasterze siedzą i pilnują stad, które zostały zagonione do zagrody. Wtedy dzieje się coś niespodziewanego. Pojawia się niezwykłe światło. Ewangelista Łukasz powiada, że chwała Pańska ich oświeciła ze wszystkich stron. To musiało być światło tak ogromnej mocy, że wzbudziło wielką bojaźń wśród pasterzy. Nie wiemy jak świeci chwała Pańska, ale wiemy, czytając Stary Testament, że kiedy chwała Pańska rzeczywiście objawiała się narodowi izraelskiemu, dawała mu to z jednej strony światło w nocy, a z drugiej, uniemożliwiała innym ludziom wyrządzenie krzywdy Izraelowi podczas wędrówki po pustyni. Gdy chwała Pańska objawiała się w świątyni, to mimo, że był to dzień, cały lud padał na kolana, to było coś szczególnego. A tutaj w nocy, w całkowitej ciemności, w jednej chwili oświetla ich ze wszystkich stron chwała Pańska. W tej chwale widzą postać anioła.

Gdy Bóg widzi nasz lęk, pierwsze co robi, to go usuwa. Pierwsze słowa, jakie anioł wypowiedział do pasterzy to: „nie bójcie się”. Bóg chce, aby człowiek mógł dojść do siebie i w pełni swojej świadomości posłuchać, co Bóg ma mu do powiedzenia. „Nie bójcie się” i po tym dopiero mówi: „Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem wszystkiego ludu, gdyż dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan w mieście Dawidowym. A to będzie dla was znakiem znajdziecie niemowlątko owinięte
w pieluszki i położone w żłobie. I zaraz z aniołem zjawiło się mnóstwo wojsk niebiańskich, chwalących Boga i mówiących: chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie” (Łuk. 2. 10-14).

 Strach został usunięty, bo Bóg ma do przekazania poselstwo o radości. Ta radość będzie udziałem wszystkiego ludu. Dzisiaj ona jest udziałem pasterzy, ale sprawię, że z czasem będzie ona udziałem wszystkiego ludu. Dlaczego? Ponieważ dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan w mieście Dawidowym. Nie wiemy czy pasterze byli bardzo religijnymi ludźmi, czy znali Stary Testament, czy wiedzieli o zapowiedziach proroków, czy oczekiwali na wypełnienie się tych proroctw. To niestety jest zasłonięte przed nami, ale Bóg chce, aby ta grupa ludzi dowiedziała się, że stał się fakt, który będzie źródłem radości wszystkich ludzi. Tym faktem jest narodzenie Zbawiciela, którym jest Chrystus Pan. Fakt ten miał miejsce w mieście Dawida, w Betlejem.

Anioł proponuje pasterzom sprawdzić wiarygodność swego poselstwa, zobaczyć znak, który potwierdzi ten fakt: „Znajdziecie niemowlątko owinięte w pieluszki i położone w żłobie”. Było to jedyne dzieciątko, które urodziło się w Betlejem i zostało położone w żłobie. Tylko dziecię Jezus. W ten sposób mogli sprawdzić prawdziwość poselstwa i mogli dotrzeć do źródła radości i zbawienia, które Bóg im ogłosił. Bóg nigdy nie działa w ten sposób, że każe nam w coś uwierzyć, nie dając możliwości sprawdzenia tego. Przypomnijmy sobie Marię i anioła Gabriela. który zwiastuje jej bardzo dziwną wiadomość, że stanie się ona matką Jezusa - Zbawiciela. Wiedział, że dla niej to było szokiem: bez męża mam urodzić syna? Ale Bóg powiedział: sprawdź. Pójdź do górskiej krainy, do swojej krewnej Elżbiety. Znasz ją bardzo dobrze i wiesz, że jest w podeszłym wieku. Zobaczysz, że ona też spodziewa się dziecka. Ewangelia mówi, że rzeczywiście poszła odwiedzić Elżbietę, by sprawdzić prawdziwość słów Boga, przekazanych przez anioła.

Zobaczmy jaką reakcję wydarzenie to wzbudziło wśród pasterzy. W 15. wierszu czytamy, że kiedy aniołowie odeszli od nich do nieba, rzekli jedni do drugich: „Pójdźmy zaraz aż do Betlejemu i oglądajmy to, co się stało i co nam objawił Pan”. A potem opowiedzieli Marii i Józefowi, co powiedział do nich anioł, a następnie rozgłosili to, co im powiedziano o tym dziecięciu. Ewangelista Łukasz pisze, że „Maria zachowywała wszystkie te słowa, rozważając je w sercu swoim”. Żydzi, którzy oczekiwali na Mesjasza, patrząc na to nowo narodzone dzieciątko, nie potrafili w to uwierzyć. To ma być Mesjasz? To ma być Chrystus? To ma być Zbawiciel Izraela? Taką drogę Bóg wybrał i dlatego Maria zachowywała wszystkie te słowa, rozważając je w sercu swoim.

„Pasterze wrócili, wielbiąc i chwaląc Boga za wszystko co słyszeli i widzieli”. Najpierw tylko słyszeli, co Bóg mówił przez anioła, ale teraz wielbią i chwalą Boga za wszystko co słyszeli od anioła, ale również co sami zobaczyli przybywając do Betlejemu - dzieciątko owinięte w pieluszki i położone w żłobie. Było to źródłem ich radości, chwały i uwielbienia. Nie wiemy co działo się w ich sercach, w ich myślach, ale wiemy jedno, że rzeczywiście dziękowali, chwalili, wielbili Boga za to wszystko, co mogli przeżyć, czego mogli doświadczyć, co mogli zobaczyć, co mogli usłyszeć, co im powiedziano na temat Jezusa, Zbawiciela, który narodził się w mieście Dawida, w Betlejem.

Jezus jest ostatnim słowem do nas

Autor listu do Hebrajczyków rozpoczyna swój list takim zdaniem: „Wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał Bóg dawnymi czasy do ojców przez proroków, ostatnio, u kresu dni, przemówił do nas przez Syna” (1,1-2). Bóg przemawiał w różny sposób do ludzi przez cały bieg historii. Wiele razy i wieloma sposobami czynił to przez proroków, mówiąc do naszych ojców. Możemy powiedzieć, że nas to nie dotyczy. Ale druga część zdania dotyczy każdego z nas: „Ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas przez Syna”. To poselstwo podkreśla dwa fakty: był to ostatni raz, kiedy Bóg w tak wielki, wspaniały sposób przemówił do ludzi. Ostatni raz, następnego już nie będzie. I drugi fakt – przemówił u kresu tych dni. Nam się wydaje, że nasze życie to ogromny szmat czasu, ale kiedy mijają kolejne dziesiątki lat, widzimy, że to nie jest wcale tak długo, że całe nasze życie to było jakby wczoraj, przedwczoraj czy tydzień temu. Bóg mówi wyraźnie: u kresu tych dni, a więc moment narodzenia Pana Jezusa był początkiem końca. To był ten moment, kiedy Bóg zaczyna wszystko zamykać. Ktoś powie: ale trwa to już dwa tysiące lat. Przygotowanie na przyjście Jego Syna trwało cztery tysiące lat. Nie wiemy jak długo Bóg jeszcze będzie okazywał nam łaskę, ale chce nam powiedzieć jedno: to jest ostatni fakt, przez który do ciebie przemówiłem, to jest fakt, który miał miejsce u kresu tych dni, żadnego innego wydarzenia już Bóg nie dokona, by powiadomić ludzi o zbawieniu w Jezusie Chrystusie.

Dlatego, każdy z nas, gdy przypominamy fakt narodzenia Jezusa Chrystusa, musi mieć świadomość, że może to być ostatnia pamiątka, którą Bóg nam daruje. Dlatego zadajmy sobie pytanie: czy rzeczywiście Jezus Chrystus, który narodził się w Betlejem, jest naszym Zbawicielem? Od tego będzie zależała moja i twoja wieczność. Bóg przygotował wszystko i po raz ostatni, u kresu dni, przemówił do nas przez Jezusa Chrystusa, przez Jego narodzenie, przez Jego działalność, przez to, co mówił i czynił, przez to, czego dokonał umierając za nas, za nasze grzechy na krzyżu i zmartwychwstając. Jedno, co Bóg uczyni jeszcze raz, to ześle Go po raz drugi, aby zabrał tych, którzy uwierzyli, że w Betlejem dwa tysiące lat temu narodził się Zbawiciel, Jezus Chrystus, Pan. Tych ludzi zabierze Bóg bez względu na to, gdzie będą, żyjących czy zmarłych, zabierze na obłoki, na spotkanie ze sobą, abyśmy zawsze byli z Panem. Nawet nie przyjdzie już na tą ziemię, choć wydarzenie to zobaczy każdy człowiek, który będzie żył. Będzie to niezwykłe wydarzenie, ale wtedy nie będzie już czasu na podjęcie decyzji. To będzie zademonstrowanie wielkości, mocy, chwały, ale będzie to też zademonstrowaniem wiary tych, którzy uwierzyli w Jezusa, narodzonego w Betlejem, że jest ich Zbawicielem.

By powiadomić ludzkość o narodzeniu Pana Jezusa – Zbawiciela świata, Bóg posłużył się zwykłymi ludźmi: mędrcami, pasterzami, Symeonem i Anną, Marią i Józefem. Skutek jest następujący: nie tylko wierzymy, ale wiemy, że Pan Jezus, który narodził się w Betlejem, jest naszym osobistym Zbawicielem. Co zrobisz z Jezusem? Twoja decyzja będzie miała wieczne konsekwencje.