fbpx

Dlaczego Jezus umarł?

Zwykłe mówimy: Jezus umarł, aby nas zbawić. Ale co to naprawdę znaczy? Śmierć Jezusa na krzyżu i Jego zmartwychwstanie są podstawą naszej wiary. Na początku Pierwszego Listu do Koryntian Paweł pisze: „Gdy przybyłem do was… postanowiłem będąc wśród was, nie znać niczego innego, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego” (2,2). List ten kończy słowami: „Przekazałem wam bowiem na początku to, co i ja przejąłem, że zgodnie z Pismem Chrystus umarł za nasze grzechy, że został pogrzebany i trzeciego dnia wskrzeszony z martwych, zgodnie z Pismem” (15,3-4). Zwrot „na początku” inne przekłady podają jako „najpierw”, „przede wszystkim”, „od samego początku” czy „na samym początku”. A zatem tematem jego pierwszego kazania czy rozmowy była śmierć Jezusa Chrystusa i Jego zmartwychwstanie.

Dlaczego Paweł nie rozpoczął od przedstawienia ludziom w Koryncie życia Jezusa, Jego wspaniałego nauczania, niezwykłej mądrości i wielkich cudów? Dlaczego bardziej podkreślał Jego śmierć niż święte życie? Zamiast koncentrować się na mądrości i wiedzy, raczej mówił o dobrowolnej śmierci Jezusa za nasze grzechy. Chciał przypomnieć Koryntianom, że chrześcijaństwo to nie jakaś filozofia czy teoria, jakaś nowa religia, oparta na starej tradycji, dobrych czynach czy ceremoniach.

Istotą chrześcijaństwa jest sam Jezus, ich relacja z Nim i ta podstawowa prawda, że On umarł, aby umożliwić im nowe życie z Bogiem. Przekonującym obrazem tego jest Jego śmierć na krzyżu. Przestępca wiszący obok Jezusa na krzyżu powiedział: „Jezu, pamiętaj o mnie, gdy wejdziesz do Twojego Królestwa”. Na co Jezus odpowiedział: „Zapewniam cię, że dziś będziesz ze Mną w raju” (Łuk. 23,42-43). Przestępca ten nie słyszał kazań Jezusa, nie słuchał wykładów o swoim przyszłym statusie jako człowieka zbawionego. Jedyne poznał „Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego”. Właśnie takiego Chrystusa najbardziej wtedy potrzebował. I to wystarczyło, aby otrzymał zapewnienie dla siebie miejsca w niebie!

Jezus umarł, aby nas zbawić. Dla wielu z nas jest to wspaniały początek naszego życia z Panem Jezusem. Teraz musimy całym sercem uchwycić się tej prawdy, cieszyć się nią i ją zgłębiać. Czyniąc to, coraz bardziej uświadamiamy sobie, jak wspaniałym darem jest nasze zbawienie, które podarował nam Jezus przez swoją śmierć. Rozmyślajmy nad tym, czego Jezus dokonał przez swoją śmierć. Jakże wielkie prawdy zawiera to stwierdzenie, że Jezus umarł za nasze grzechy. Przede wszystkim zwróćmy uwagę na chwałę Jezusa.

Chwała Jezusa

Autor Listu do Hebrajczyków pisze, że teraz „dostrzegamy Jezusa, ukoronowanego chwałą i czcią przez śmiertelne cierpienia, gdyż z łaski Boga doznał On śmierci za nas wszystkich” (2,9). Śmierć Jezusa na krzyżu była niewiarygodnym aktem miłości – choć grzech zamazuje nasze pojęcie prawdziwej miłości. Grzech stawia mnie w centrum wszechświata. Więc moje szczęście opiera się na mnie samym – kim jestem i co osiągnąłem. A w rzeczywistości to nie ja jestem w centrum świata, lecz Bóg. Moje szczęście i satysfakcja nie mogą zależeć od tego, kim jestem, lecz kim jest Bóg i w jakim stopniu ja od Niego zależę.

A zatem skutkiem śmierci Jezusa na krzyżu, gdy całą swoją uwagę i wdzięczność kierujemy na Niego, jest chwała Boża i nasze wywyższenie. W swoim liście do Filipian Paweł pisze, że Jezus „uniżył samego siebie, gdyż był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci na krzyżu. Dlatego też Bóg nad wszystko Go wywyższył i obdarzył imieniem, które jest ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano w niebiosach, na ziemi i pod ziemią, i aby każdy język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca” (2,8-11).

A więc skutkiem śmierci Jezusa na krzyżu jest chwała Boga Ojca i radosne poddanie Mu niezliczonej rzeszy ludzi. Jeżeli chcemy być szczęśliwi, musimy zauważyć i wrócić do chwalebnej osoby Jezusa Chrystusa. On umarł, by odzyskać swoją chwałę i obdarzyć nią tych, którzy Go poznają i pójdą za Nim.

Nasza odpowiedzialność przed Bogiem

Stawiając siebie w centrum świata i odstawiając Boga na bok, a nawet zaprzeczając Jego istnieniu, sprzeciwiamy się świętemu Bogu, który będzie nas za to sądził. Grzesznicy, którzy lekceważą Boga i są nieposłuszni Jego nakazom, zasługują na Jego karę. A nawet ludzie szczerze wierzący nie są w stanie sprostać Bożym wymaganiom. Wszyscy bowiem są grzesznikami. „Wszyscy zbłądzili… nikt nie czyni dobra” (Rzym. 3,12).

I oto w krzyżu Jezusa objawiła się niewiarygodna prawda. Pismo Święte mówi: „On (Bóg) dla nas Tego, który nie znał grzechu, uczynił grzechem, abyśmy w Nim stali się sprawiedliwością Bożą” (2 Kor. 5,21). Jezus stanął na naszym miejscu, aby wziąć na siebie Boży gniew i uwolnić nas od Jego kary. On nie usunął tego gniewu, lecz wziął go na siebie. W ten sposób uwolnił nas od gniewu Bożego i Jego kary. Pismo Święte mówi: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On nas umiłował i posłał swojego Syna, jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 Jana 4,10). Gdy uświadomimy sobie to wszystko, dopiero wtedy pojmiemy czym jest miłość Boża, jak bardzo On nas umiłował.

Objawienie Bożej miłości

Inny tekst Pisma Świętego mówi: „Bóg okazuje nam swoją miłość przez to, że gdy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł” (Rzym. 5,8). Gdy żyliśmy w grzechu i nie znaliśmy Boga, Chrystus oddał za nas swoje życie. Krzyż nie był odpowiedzią na nasze dobro („byliśmy grzesznikami”), lecz wyrazem Bożej niezwykłej miłości. W krzyżu zostało objawione bogactwo Jego łaski (Ef.1,7).

Jeżeli powierzyliśmy swoje życie Jezusowi, przez Jego śmierć i zmartwychwstanie otrzymaliśmy zupełnie nowe życie, staliśmy się nowym stworzeniem (2 Kor. 5,17). Jego przelana za nas krew jest zapłatą za nasz grzech, jest środkiem oczyszczającym nasze sumienie (Hebr. 9,14). Śmierć Jezusa wprowadza nas do Bożej rodziny. Teraz możemy żyć z Nim i dla Niego. Teraz przed nami otwiera się nowa przyszłość. Paweł pisze o sobie: „Już nie ja żyje, lecz żyje we mnie Chrystus. To zaś, co teraz przeżywam w ciele, przeżywam w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał za mnie samego siebie” (Gal. 2,20).

W śmierci Jezusa Jego wyznawcy sami umarli, to znaczy, że już nie żyją dla siebie samych. Teraz ich nowe życie obraca się wokół Jezusa. On posila ich każdego dnia, prowadzi ich i kieruje nimi. Stawia przed nimi nowy cel życia i przedstawia ich Bogu jako świętych i niepokalanych. Jezus umarł, aby moje i twoje życie nie było egocentryczne. Ma ono być chrystocentryczne. Krzyż Jezusa zapewnia nam to nowe życie. Jest to życie wiary w Syna Bożego, który – jak mówi Paweł – „mnie umiłował i wydał za mnie samego siebie”.

Wolność od grzechu

Nasze nowe życie nie pojawia się automatycznie. Powinniśmy uważać siebie „za umarłych dla grzechu, a żyjących dla Boga w Jezusie Chrystusie” (Rzym. 6,11). Musimy być świadomi tego, że ta część w nas, która lubi grzech i chce w nim pozostać, została ukrzyżowana! Moje stare „ja” jest martwe i teraz Jezus prowadzi we mnie swoje życie. Pismo Święte mówi: „Tak i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a żyjących dla Boga w Jezusie Chrystusie. Niech więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, abyście nie byli posłuszni jego pożądliwościom” (Rzym. 6,11-12). Nie chodzi tu o nasze własne siły czy opanowanie. Gdy poddajemy nasze życie Bogu, napełnia nas jego moc do nowego życia. Zbawieni tak wielbią Boga w swoich modlitwach: „Temu, który nas miłuje i swoją krwią uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił królestwem, kapłanami dla swojego Boga i Ojca, Jemu chwała i moc na wieki wieków” (Obj. 1,5-6).

Przez krew Jezusa zostajemy uwolnieni od grzechu i otrzymujemy nowe życie. Teraz nie grzech, lecz Jezus jest naszym Panem. Jeszcze zmagamy się z różnymi trudnościami, ale widzimy wyjście z tej sytuacji. Ofiara Jezusa na krzyżu pozwala nam wszystkie nasze trudności i brzemiona wkładać na Jego ramiona. Teraz zawsze możemy śmiało zbliżać się „do tronu łaski, abyśmy we właściwym czasie otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę pomocy” (Hebr. 4,16). Teraz, dzięki Jezusowi, możemy powiedzieć grzechowi „nie”, a Bogu powiedzieć „tak”. Jak praktycznie możemy prowadzić swoje życie? Umieramy z Jezusem na krzyżu (Mat. 16,24; Gal. 2,20), rezygnujemy ze swoich praw, naszych naturalnych odruchów i umieszczamy je pod krzyżem (1 Ptr. 2,24). Po prostu całą naszą nadzieję pokładamy w Jezusie. Ponieważ zamieszkuje w nas Duch Boży, jesteśmy również przez Niego prowadzeni (Gal. 5,18), ponieważ jest on Duchem „mocy, miłości i rozsądku” (2 Tym. 1,7). Im bardziej poznajemy Jezusa, tym bardziej chcemy żyć dla Niego, ponieważ coraz bardziej grzech traci nad nami władzę.

Paweł mówi także o jedności i nowym królestwie, które powstało dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. W liście do Efezjan mówi on jak w Chrystusie Bóg z Żydów i pogan „stworzył w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i ponownie jednych i drugich pojednał z Bogiem w jednym ciele przez krzyż, w sobie samym zadając śmierć wrogości” (2,15-16). Tak jak wieża Babel podzieliła ludzkość na różne, często zwalczające się narody, tak krzyż Chrystusa łączy te narody, usuwa ich wzajemną wrogość i tworzy jedną wspólnotę – Kościół, jeden lud postawiony na jednym fundamencie, zjednoczony w jednym celu. Ufający Jezusowi są Bożą rodziną. W Nim znikają wszelkie podziały, panuje wzajemna miłość.

Zmartwychwstanie

Dobra nowina o krzyżu nie byłaby pełna, gdyby nie było pustego grobu. Śmierć nie mogła zatrzymać Jezusa w grobie. Zapłacił On pełną cenę za grzech i znowu powrócił do życia. Paweł oświadcza: „Jeśli zaś umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że i z Nim będziemy żyć, wiedząc, że Chrystus wskrzeszony z martwych już nie umiera i śmierć nad Nim nie panuje. To bowiem, że umarł, raz na zawsze umarł dla grzechu, to zaś, że żyje, żyje dla Boga” (Rzym. 6,8-10).

Zastanawianie się nad krzyżem i wszystkim tym, czego Jezus dla nas dokonał, jest wspaniałym, radosnym przeżyciem. Śmierć Jezusa i Jego zmartwychwstanie jest istotą tego, kim jesteśmy. A to ma wpływ na to, jak żyjemy. W okresie Wielkiego Piątku, ale też zawsze, możemy medytować nad tym i podziwiać wielką łaskę Bożą. Nasze zbawienie było Bożym zamiarem. Nie musiał On nas zbawiać, ale choć kosztowało Go to śmierć własnego Syna, jednak to zrobił. „Pan jednak chciał go zmiażdżyć cierpieniem” - napisał Izajasz (53,10). Możemy być pewni swego zbawienia, ponieważ zostało ono dokonane przez Boga. Myśl tę rozwija Paweł, mówiąc: „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale wydał Go za nas wszystkich, jakże i z Nim nie miałby nam darować wszystkiego?” (Rzym. 8,32). Skoro Bóg dał nam swego Syna, to razem z Nim dał nam wszystko! Nie musimy już szukać i prosić u Niego jakichś dodatkowych błogosławieństw czy cudów. W swoich najgorszych dniach nadal możemy już być tylko ufni i radośni. W Jezusie Chrystusie Bóg dał nam wszystko, czego potrzebujemy. Skoro dał nam tak cenny dar w postaci swego Syna, to możemy być pewni, że nigdy o nas nie zapomni ani się od nas nie odwróci. Dlatego każdy z nas, wraz z apostołem Pawłem, z ufnością może powiedzieć: „Jeśli zaś chodzi o mnie, to obym się nie chlubił z innego powodu jak tylko z krzyża naszego Pana Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat został ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” (Gal. 6,14). Krzyż był dla niego podstawą wszystkich jego priorytetów, istotą życia. Po prostu został sam ukrzyżowany, stał się martwy dla świata. Nieważne było dla niego to, o czym świat mówi czy co robi. Jego najważniejszym zadaniem było opowiadanie innym o Jezusie i o tym, czego On dokonał.

Krzyż ma być oknem, przez które patrzymy na świat, na swoich przyjaciół, rodzinę i współpracowników. Bez względu na to, kim oni są, ważne jest, co oni myślą o Jezusie. Nie możemy nikogo zmusić do zaufania Jezusowi, ale jeżeli krzyż jest w centrum naszego życia, wtedy będziemy modlić się o to, aby poznali oni Jezusa. Niech stanie się to naszym największym pragnieniem.