fbpx

Trzy budzące wątpliwości słowa

Minęły już dwa lata jak zakończyłem czytanie całej Biblii w przekładzie ekumenicznym. Przeczytałem ją „od deski do deski”, z księgami apokryficznymi, wstępami do każdej z ksiąg wraz z odnośnikami. Czasem spotykałem niektóre nowe zwroty czy słowa, które były dla mnie nowe.  Nowy Testament w tym tłumaczeniu ukazał się już w 2001 roku. Korzystam z niego na co dzień. Ale w końcu przyszedł czas, aby coś powiedzieć o tym tłumaczeniu. Mianowicie zauważam w nim pewne wątki, które dotąd nie pojawiały się w protestanckich tłumaczeniach tekstu biblijnego. Pragnę zwrócić uwagę na trzy słowa, które wzbudzają mój niepokój. Oto one.

1. Przed nakarmieniem czterech tysięcy ludzi, Pan Jezus „wziął siedem chlebów i dwie ryby i zmówił modlitwę dziękczynną, połamał je i dawał uczniom, a oni ludziom” (Mat.15,36). Przy opisie tego samego wydarzenia również w Ewangelii Marka Jezus też zmówił modlitwę dziękczynną (8,6). W dotychczasowych przekładach było, że po prostu podziękował. W Biblia Tysiąclecia i innych katolickich przekładach mówi się, że „odmówił dziękczynienie” czy „złożywszy dziękczynienie” (bp Romaniuk) lub „dzięki czyniąc” ( ks. Dąbrowski). Natomiast w dotychczasowych przekładach protestanckich nie ma „zmawiania” modlitwy. To raczej „uczyniwszy dzięki” w Biblii Gdańskiej czy  „podziękowawszy” w UBG lub po prostu „podziękował Bogu” (BW i EIB).

Musimy przyznać, że odmawianie modlitwy jest pewną niezgrabnością. Chyba lepiej byłoby powiedzieć „wzniósł modlitwę”, co zgadzałoby się z obrazem nieba, gdzie złote czasze Starszych są napełnione modlitwami  świętych (Obj.5,8; 8,3). Modlitwy jak dym ofiary w czasach starotestamentowych wznoszą się w górę do Boga i są w jakiś sposób dowodem łączności człowieka z Bogiem. Ale zmawianie czy odmawianie modlitw to raczej jakaś mechaniczna czynność. Zresztą oryginał tekstu mówi jedynie o dziękczynieniu, a tego nie można mechanicznie „zmówić”.

Są kościoły, w których duchowni normalnie odczytują modlitwy. Wierni recytują, czy odmawiają modlitwy. Wtedy bardziej ważna jest liczba tak odmawianych modlitw niż ich treść. To teksty wypowiedziane i zapisane przez kogoś innego. Czy idąc do kogoś z prośbą piszesz jej tekst na papierze? Byłaby to chyba rozmowa głuchych. Modlitwa nie może być zmawiana czy odmawiana. Ekumeniczni tłumacze tekstu biblijnego widocznie ulegli tym, którzy zamiast modlić się, jedynie odmawiają czy zmawiają modlitwy.

2. Druga sprawa dotyczy pojawienia się w tekście biblijnym słowa tradycja. W tej samej, pierwszej Ewangelii czytamy, że faryzeusze zapytali Jezusa: „Dlaczego Twoi uczniowie odstępują od tradycji starszych” (15,2-3). Właściwie słowo tradycja nie odnosi się tu do pobożności naśladowców Jezusa. To „ustawa starszych” (BGd) czy „nauka starszych” (BW) lub „tradycja ojców” (Rom.). Po prostu jest to komentarz znawców Słowa Bożego, który był traktowany na równi z tym Słowem, a nawet je przewyższał. Jezus negatywnie ocenił tego rodzaju komentarze, które były traktowane jako Słowo Boże.

Natomiast w Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że „Święta Tradycja i Pismo święte ściśle łączą się ze sobą i przenikają… wypływają z tego samego Bożego źródła, zespalają się jakby w jedno i zmierzają do jednego celu. Tradycja i Pismo Święte uobecniają i ożywiają w Kościele misterium Chrystusa” (80). Dlatego obowiązuje tam przekonanie, że: „Aby Kościół zawsze przechowywał Ewangelię żywą i nienaruszoną, apostołowie pozostawili biskupów jako swoich następców, przekazując im swoje stanowisko nauczycielskie” (77). A zatem w kościele tym są dwa różne sposoby przekazywania Słowa Bożego: Pismo Święte i Tradycja czyli komentarze i wynikające z nich jakże dziwne nieraz wnioski. Dlatego Kościół ten „swoją pewność odnośnie do wszystkich spraw objawionych czerpie nie z samego tylko Pisma świętego. Toteż i Pismo święte, i Tradycję należy przyjmować  z jednakowym szacunkiem i pietyzmem i otaczać taką samą czcią” (82).

Co na po powiedziałby Pan Jezus? Może powtórzyłby: „Dlaczego odstępujecie od przykazania Boga, żeby tylko zachować swoją tradycję?… unieważniliście Słowo Boga ze względu na waszą tradycję” (Mat. 15,3.6). Wynika z tego, że Jezus negatywnie ocenił tradycję. Jego zdaniem tradycja ludzka i Słowo Boże wzajemnie się wykluczają. Jedynym i ostatecznym autorytetem ma być Słowo Boże. Wszystkie mądre i praktyczne komentarze Słowa Bożego muszą być podporządkowane jego ostatecznemu autorytetowi. Ważne decyzje rozstrzygało Słowo Boże, przekazane przez starotestamentowych proroków i nowotestamentowych apostołów w postaci napisanych przez nich tekstów. Decyzja o przyjęciu do Kościoła nawracających się do wiary w Jezusa pogan, była oparta na przepowiedni proroków, czyli na Słowie Bożym (Dz. 15,12-29). To ono było dla nich  najwyższym i ostatecznym autorytetem. Dlatego Pismo Święte ostrzega: „Uważajcie, aby was ktoś nie wpędził w niewolę zręcznie manipulując rzekomą nauką, opartą na ludzkiej tradycji oraz na zasadach, które rządzą światem, a nie na Chrystusie” (Kol. 2,8). Dlatego powstał kanon ksiąg Nowego Testamentu. Został on przyjęty i zatwierdzony już w IV wieku przez całe ówczesne chrześcijaństwo. Natomiast Kościół Rzymskokatolicki na Soborze Trydenckim w 1548 roku jednostronnie włączył do kanonu Pisma Świętego Starego Testamentu księgi apokryficzne (nieznanego autorstwa). Nie należały one do kanonu hebrajskiego, Pan Jezus nigdy nie przytaczał ich tekstów, dlatego nie są one przez protestantów uznawane za natchnione. W Biblii w przekładzie ekumenicznym stanowią one oddzielną, środkową część, jako księgi deuterokanoniczne. Z apokryficznych zostały awansowane na deuterokanoniczne. Wskazuje to na pojawienie się drugiego, odrębnego kanonu Pisma Świętego.

3. Trzecim słowem jest religia. W tłumaczeniu ekumenicznym czytamy: „Jeśli ktoś uważa, że jest religijny, a nie kontroluje swego języka, lecz oszukuje samego siebie, tego religijność jest bezwartościowa. Religijność czysta i bez skazy przed Bogiem i Ojcem polega na tym, „aby się troszczyć o sieroty i wdowy w ich niedoli i zachowywać samego siebie nieskażonym przez ten świat” (Jak. 1,26-27).

Dotąd w protestanckich tłumaczeniach było to „nabożny”, „nabożeństwo” (BGd), „pobożny”, „pobożność” (BW), „bogobojny”, „bogobojność”(EIB). Nawet przekłady katolickie, z wyjątkiem Biblii Tysiąclecia mają „pobożny”, „pobożność” (ks. Dąbr. Pozn. bp Rom.). Słowo „religijny” pojawia się jeszcze w przemówieniu Pawła, który powiedział, że do swego nawrócenia żył „według najsurowszego stronnictwa religijnego jako faryzeusz” (Dz. 26,5). Był religijny, wypełniał wszystkie nakazane przez Prawo obowiązki, a jednocześnie znajdował się daleko od Boga. W tym wypadku religijnością Saula był judaizm z niezliczoną ilością nakazów i zakazów.

Czym jest religijność? To zewnętrzny wyraz przekonań i wiary, ale nie jej treść. Ponieważ Jakub w swoim liście zwraca się do „dwunastu pokoleń, rozproszonych w świecie”, a więc do Żydów, dlatego może nieco ironicznie mówi o ich przywiązaniu do judaizmu. Ich religijność ma przede wszystkim wyraz zewnętrzny. Dlatego nakazuje im, aby swoją religijność wyrażali w czynach miłości. Aby przeszli od sfery zewnętrznej do wewnętrznej -  współczucia wobec potrzebujących i świętego życia w tym grzesznym świecie. Religia bowiem ze swojej definicji polega na staraniu się przypodobania się bogom lub Bogu. To ludzka, zewnętrzna strona pobożności, która ma prowadzić do wewnętrznego spokoju. To kierunek z dołu do góry, od człowieka do boga. Chrześcijaństwa nie można porównać do jakiejkolwiek religii, ponieważ w nim kierunek jest odwrotny – od góry do dołu, od przyjęcia z góry Bożego daru zbawienia do zewnętrznego wyrażenia tej postawy. Wszelkie zewnętrzne cechy pobożności nie zapewniają zbawienia, są one raczej wyrazem wdzięczności za otrzymane zbawienie. Chrześcijanin modli się, a nie odmawia czy jedynie recytuje modlitwy. Nie kieruje się w swoim życiu tradycją, nakazami ludzkimi, lecz Słowem Bożym, nie zabiega własnym wysiłkiem o zbawienie, lecz z pokorą i wiarą przyjmuje je od łaskawego Boga.

Czy zatem religijność może być „czysta i bez skazy przez Bogiem i Ojcem”, jak podaje ten tekst biblijny przekład ekumeniczny? Sama religijność, jak wskazaliśmy to już powyżej, jest ludzkim dążeniem do podobania się Bogu. Natomiast pobożność czy bogobojność wskazywałyby na wyrażanie postawy wdzięczności za otrzymany od Boga dar zbawienia. Stąd chrześcijaństwo nie jest religią. Religijni pragną i dążą do Boga nawet nie wiedząc czego On od nich oczekuje. Natomiast pobożni znają Jego wolę i jedynie potrzebują pewnych wskazówek jak mają ją w swoim życiu realizować. Obrazowo mówiąc, nie wspinają się na szczyt góry błogosławieństw, ponieważ błogosławieństwa te już w osobie Jezusa Chrystusa zstąpiły z tej góry do nich. Są oni teraz wzywani jedynie do okazywania wdzięczności za te błogosławieństwa i odpowiedniego zachowania się w tym świecie. Dlatego moim zdaniem, w tekście listu Jakuba raczej powinna być pobożność niż religijność, pisze on bowiem do braci, ludzi pozostających już w stanie wewnętrznej pobożności. Chociaż byli  już ludźmi  nawróconymi do wiary w Chrystusa, to jednak jako byli prawowierni wyznawcy judaizmu, często trzymali się jeszcze starotestamentowych przepisów (Gal. 2,11-14). Byli już pobożni, ale stale ciążyli ku religijności. Często zdarza się to również chrześcijanom, którzy nie posiadają osobistej relacji z Chrystusem!