fbpx

Moja choroba nie jest na śmierć

Świadectwo przejścia przez Covid-19

Z pewnością nasz naród - i świat – nie spodziewał się czegoś takiego. Szpitale przepełnione chorymi na COVID-19 pacjentami. Przepełnione sklepy i centra handlowe, parki i restauracje zamieniły się w „miasta duchów”. Tysiące pracowników zwolnionych lub na urlopie, co stanowi dużą stopę bezrobocia. Dystans społeczny utrzymuje nas wszystkich z dala od siebie. Nasz cały system opieki zdrowotnej łączą setki i tysiące pacjentów z COVID-19, stawiając wielu z nich twarzą w twarz ze śmiercią.

Ja również dołączyłem do grona osób zakażonych tą straszną chorobą. Trudno mi jest jednoznacznie wskazać miejsce i czas zakażenia się wirusem, z pewnością wiem, że sześć tygodni temu zacząłem czuć się bardzo źle. Pojawiła się wysoka gorączka, ból głowy i kaszel. Później badania potwierdziły obecność koronawirusa w moim organizmie. Przez dwa tygodnie pozostawałem w izolacji, leczyłem się w warunkach domowych, ale nawet ten długi czas nie zapewnił mi powrotu do zdrowia. W stanie ciężkim, z zapaleniem płuc, zostałem przewieziony karetką pogotowia do szpitala MSWiA w Katowicach.

W szpitalu zakaźnym doświadczyłem trudności w funkcjonowaniu podstawowych czynności mojego organizmu. Ponad dwa tygodnie nie potrafiłem oddychać samodzielnie, byłem podłączony do aparatury wspomagającej moje oddychanie. Pojawiło się szereg objawów, które czyniły moją walkę z chorobą niezwykle ciężką - osłabienie, gorączka i duszność. Moje owładnięte chorobą ciało i umysł nie funkcjonowały prawidłowo.

Okazało się, że niszczące działanie koronawirusa może pustoszyć nie tylko ulice, miejsca pracy oraz kościoły, ale i ludzką psychikę. Szybko wzrastająca liczba przerażonych pacjentów z COVID-19, przemęczone i niewystarczające zespoły medyczne lekarzy, pielęgniarek oraz salowe, resztkami sił ratują chorych. Z jednej strony przez całą dobę przywożeni do szpitala są nowi pacjenci, z drugiej strony, pielęgniarki wywożą ciała zmarłych w metalowych skrzyniach. W tym niecodziennym kontekście psychika medyków i pacjentów jest poważnie narażona na stres, lęki i poczucie winy. Sytuację pogarsza fakt, iż na oddziale zakaźnym dominuje nerwowa atmosfera. Skrajnie zmęczona służba medyczna i zatłoczony przestraszonymi pacjentami oddział szpitalny jest miejscem niezrozumienia i konfliktów. Ze swoimi emocjami nie radzą sobie jedni i drudzy. Okazuje się, iż niezbędne środki bezpieczeństwa i ustalone zasady nie wytrzymują „próby koronawirusa” i ostatecznie zawodzą.

COVID-19 w szczególny sposób odmienił życie medyków w Polsce i na świecie. To właśnie oni – współcześni bohaterowie - od początku wybuchu pandemii pracują w pocie czoła, by uratować setki i tysiące ludzkich istnień. Nieszczęście zachorowania na COVID-19 nie ominęło pracujących w katowickim szpitalu pielęgniarek i lekarzy. Pani profesor Karolina Sieroń, stojąca na pierwszej linii walki z koronawirusem, troszczyła się o pacjentów. W znaczącym stopniu przyczyniła się do przeprowadzenia mnie przez krytyczne dni, gdy moje życie było zagrożone. Ze smutkiem przyjąłem informację, że Pani profesor Karolina Sieroń sama zaraziła się koronawirusem, podłączona do respiratora walczyła o swoje życie. Pani profesor Sieroń przeżyła, jest już w domu.

Kilka miesięcy walczyłem o życie z COVID-19 i jego skutkami. Dzięki Bogu, lekarzom i modlitwom umiłowanych Braci i Sióstr w Chrystusie wygrałem tę wojnę. Oddaję Panu Jezusowi chwałę, że „moja choroba nie jest na śmierć, lecz dla jest chwały Bożej” (Jan 11,4). Dziękuję wszystkim osobom, zborom i okręgom baptystycznym, zborom ewangelicznym, kościołom oraz organizacjom chrześcijańskim w Polsce i poza jej granicami, za modlitwy wstawiennicze o moje zdrowie i życie. Dziękuję Radzie Kościoła Chrześcijan Baptystów w RP, dziękuję Radzie Okręgu Śląskiego i dziękuję Radzie Zboru w Katowicach za zachętę i modlitwy. Dziękuję wszystkim przywódcom Kościoła, którzy okazali zainteresowanie i poświęcili swój cenny czas na modlitwę o moje zdrowie i życie. Nieśliście mnie w modlitwie do Chrystusa. On wysłuchał Waszego wołania i darował mi życie. Do pełni zdrowia potrzeba łaski Bożej i czasu. Będę Wam wszystkim bardzo wdzięczny za wsparcie modlitewne, aż do mojego powrotu do pełni sił oraz do kompletnej służby Bogu i Kościołowi. Jeśli Bóg pozwoli, po powrocie do pełni zdrowia będę chciał pogłębić służbę i otoczyć Chrystusa chwałą za Kościół Baptystyczny w Polsce i za Jego Przywódców!

W niedzielę, 28 lutego 2021 roku, po ciężkiej chorobie, wróciłem do „żywych”, wróciłem do zboru baptystycznego w Katowicach! Cieszę się z możliwości spotkania „twarzą w twarz” z umiłowanymi Braćmi i Siostrami w Chrystusie. Moja radość jest tym większa, iż w dniu mojego powrotu do Kościoła, odwiedził katowicki zbór prezbiter dr Mateusz Wichary, przewodniczący Rady Kościoła Chrześcijan Baptystów w RP!

Mam do Was serdeczną prośbę. Nie zapominajmy w modlitwie przedstawicieli służby zdrowia. W sposób szczególny proszę o modlitwę w intencji Pani profesor Karoliny Sieroń z Katowic. Uratowała wielu ludzi, teraz po przebytej ciężkiej nabiera nowych sił. Niech dobry Bóg daruje dla Pani profesor i dla wielu innych osób, „nowe życie” i powrót do „normalności”. Mam jednak nadzieję, że Pani Sieroń i my wszyscy nie wrócimy tylko do „normalności”, jeśli „normalność” oznacza naród, który nadal przeciwstawia się Bogu, Jego drogom i buntuje się przeciwko prawdzie Słowa Bożego. Powrót do tej wersji „normalności” byłby wielkim błędem.

Możemy zapytać, do jakiej „normalności” chce powrócić Polska i świat? Do jakiej „normalności” chce powrócić Kościół? Jeśli oznacza to jeszcze głębsze popadnięcie w niemoralność i dalsze zanurzenie się w fałszywie pobożnym lub bezbożnym systemie, które w ciągu ostatniej dekady tak mrocznie wkroczyły w kulturę, to mam nadzieję, że nie. Jeśli oznacza to kulturę, która nadal ignoruje, zaniedbuje i przeciwstawia się Bogu objawionemu w Biblii oraz czyni wszystko, co w jej mocy, aby trzymać osobę Chrystusa z dala od naszych rodzin i życia społecznego, to mam nadzieję, że nie. Nie, właśnie tego nasz naród i Kościół nie potrzebuje w tej krytycznej godzinie.

Modlę się, aby Bóg użył tego śmiercionośnego wirusa, który wpłynął na praktycznie każdy sektor życia publicznego i prywatnego, aby postawić nas na kolana w modlitwie. Zaczyna się to od ludu Bożego: „i ukorzy się mój lud, który jest nazwany moim imieniem, i będą się modlić, i szukać mojego oblicza, i odwrócą się od swoich złych dróg, to Ja wysłucham z niebios, i odpuszczę ich grzechy i ich ziemię uzdrowię” (2 Kronik 7, 14).

Jeśli chcemy ujrzeć prawdziwe, trwałe duchowe przebudzenie i powrót do prawdziwej normalności na naszej ziemi, to musi się ono rozpocząć od Kościoła Pana Jezusa Chrystusa, modlącego się z nowo odkrytą gorliwością, aby Bóg wylał na nas zbawcze miłosierdzie i łaskę Chrystusa, aby Duch Święty otworzył oczy i serca niewidomych duchowo mężczyzn i kobiet, i doprowadził ich do skruchy i wiary w Pana i Zbawiciela. Przebudzenie zawsze zaczyna się od głębokiej świadomości grzechu i żalu, co prowadzi do szczerej skruchy przed Bogiem. O ile nie wydarzy się to w następstwie tej straszliwej pandemii, powrót do normalności tylko zepchnie nas w dół zbocza duchowej degradacji.

Teraz jest czas, aby zbory ewangeliczne i kościoły chrześcijańskie stanęły po stronie biblijnych norm Bożych i poprowadziły nas w kierunku standardów skupionych na Chrystusie. Ostatecznie grzech jest bardziej śmiertelny niż COVID-19 i tak jak potrzebujemy szczepionki przeciwko wirusowi, musimy również uodpornić nasze serca, nasze domy, nasze rodziny, nasze kościoły i nasze społeczności przeciwko złośliwym pokusom diabła. Potrzebujemy silnego lekarstwa podawanego nam wszystkim ze Słowa Bożego.

Możemy umrzeć z powodu wirusa pandemicznego lub nie. Być może umrzemy na inne choroby lub nie. W świetle Pisma Świętego tak naprawdę liczy się to, czy odwróciliśmy się od naszego grzechu i powierzyliśmy nasze dusze Zbawicielowi? Pismo Święte uczy, że „jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz” (Rzymian 10, 9). Zamiast dalej ignorować Słowo Boże i zbierać smutne tego konsekwencje, modlę się za nasz naród, modlę się o Kościół, abyśmy ponownie się Boga bali i szanowali oraz cieszyli się Jego błogosławieństwami.

Modlę się, abyśmy w nadchodzących niepewnych dniach doświadczyli takiego okresu prawdziwej pokuty i przebudzenia i ponownie zwrócili się do Tego, który jest naszą prawdziwą nadzieją – Jedynego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa!