fbpx

Rozmyślania nad wcieleniem

Słowo zatem stało się ciałem; pełne łaski i prawdy zamieszkało wśród nas – i zobaczyliśmy Jego chwałę, chwałę jako Jedynego zrodzonego, który pochodzi od Ojca.

J 1:14

Słowo stało się ciałem

Kiedy myślimy o naszym Zbawicielu, zazwyczaj mówimy: Jezus Chrystus. Od momentu wcielenia jest to prawda. Gdy nasz Zbawiciel stał się człowiekiem, anioł nakazał Józefowi dać Mu imię Jezus (Mt 1:21). Stał się Chrystusem – obiecanym władcą i królem Bożym na wieki.

A co wcześniej?

Niektórzy mówią, że wcześniej był wyłącznie planem, zamysłem Bożym, pomysłem. Nie istniał nawet tak jak aniołowie. „Słowo stało się ciałem” w takim ujęciu znaczy po prostu: „spełnił się pomysł; Bóg zrobił, co zamierzył”.

Jednak w perspektywie pierwszych trzech wersetów jest to błędna interpretacja. Słowo „było na początku”, „było u Boga” i „Bogiem było” (J 1:1). To trzy różne sytuacje. Po pierwsze, zastajemy je „na początku.” Oczywiście, to odwołanie do Rdz 1:1: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”. Ono wtedy było. Było wtedy, gdy był tylko Bóg i nic z rzeczywistości widzialnej ani niewidzialnej. Ani z wysokości, ani niskości, ani ziemi, ani Nieba. Ono więc jest odwieczne. Po drugie było „u” czy „wobec” Boga. Greckie „pros” oznacza bliskość, więź, bycie wobec Kogoś, z Kimś, względem Kogoś. Oznacza przyjaźń, zażyłość; wspólne przebywanie, a nawet wpatrywanie się w siebie nawzajem. Słowo więc w takiego rodzaju więzi pozostawało z Ojcem, gdy zastajemy je na początku. To bliska znajomość; to odwieczna społeczność; to doskonała i pełna miłości wspólnota. Po trzecie, choć było „u” czy „względem Boga” było owo Słowo również „Bogiem”. To sformułowanie sprawiało wielki kłopot chrześcijanom i dopiero, gdy powstało pojęcie Trójcy, jakoś fakty tego wersetu udało się nam uporządkować. Bóg jest jeden i się nie składa; ale jednocześnie istnieją trzy Osoby Boże, z których każda jest w pełni Bogiem. Można więc powiedzieć, że Ojciec jest Bogiem i że Syn (odwieczne Słowo) jest Bogiem. Można więc powiedzieć, że Słowo było u Boga (Ojca) i że Bogiem było Słowo.

Słowo stało się ciałem. To odwieczne, zastane na początku Słowo, które jest Bogiem, i które miało wspaniałą społeczność z Bogiem (Ojcem) stało się ciałem. Uwaga: nie ukazało nam się jako ciało, nie przedstawiło nam się pod postacią ciała, ale STAŁO SIĘ ciałem.

Innym słowy, stało się tym, czym nie było, a czym jesteśmy my. Stało się jednym z nas. Apostoł Paweł komentuje owo wydarzenie następująco: „On, choć istniał w tej postaci, co Bóg, nie dbał wyłącznie o to, aby być Mu równym. Przeciwnie, wyrzekł się siebie, przyjął rolę sługi i był jak inni ludzie” (Flp 2:6-7).

Bóg stał się człowiekiem. Przyjął ograniczenia naszego losu i naszej natury. Wyparł się tego, co łączy się z normalnym funkcjonowaniem w naturze Bożej. Stał się jednym z nas.

Pełne łaski i prawdy

To działanie Słowa, ta jego inicjatywa, nie oznacza, że nie został w Nim żaden ślad tego, kim był przed wcieleniem. Przeciwnie. Będziemy jeszcze o tym mówić, że choć dostosował się do wszystkich koniecznych ograniczeń, nie przestał być tym, kim był uprzednio. Zostawił luksusy i komfort. Ale w swej naturze dalej pozostaje Słowem; odwiecznym Synem.

Dlatego dowiadujemy się, że wciąż było pełne łaski i prawdy. Wcielone Słowo jest samo w sobie dowodem Bożej łaski wobec nas. Wcielone Słowo jest również odwieczną prawdą, rzeczywistością Boga wkraczającą w naszą rzeczywistość. Co to w praktyce oznacza, powiem omawiając Jego chwałę. Tutaj warto wskazać prosty fakt: Ono pozostaje sobą, czyli w pełni prawdą, a poprzez inicjatywę wcielenia jest najpełniejszym dowodem Bożej łaski dla człowieka.

Zamieszkało wśród nas

Greka literalnie stwierdza: rozbiło namiot wśród nas. Te słowa niektórzy odczytują w kontekście nietrwałości naszego doczesnego życia i w pewnym sensie jest to uwaga słuszna. Jednak, to nie pierwsze odniesienie tego wersetu. W kontekście kolejnej uwagi - „zobaczyliśmy jego chwałę” werset ten nie odnosi się do jakiegoś bliżej nie sprecyzowanego namiotu, ale namiotu spotkania, przybytku, który towarzyszył Izraelitom w trakcie ich wędrówki. Chrystus jest Przybytkiem; jest spełnieniem historii Świątyni Starego Przymierza. Bóg w jego trakcie przyzwyczajał swój lud do szczególnej obecności. Widzialnej. „Potem, w czasie swoich wędrówek, ilekroć obłok podnosił się znad przybytku, Izraelici wyruszali w drogę. Gdy obłok nie podnosił się, nie wyruszali – aż do dnia, kiedy się podniósł. Obłok Pana unosił się tak nad przybytkiem za dnia, a ogień unosił się w nocy – na oczach całego domu Izraela, w czasie wszystkich jego wędrówek” (Wj 40:36-38).

Bóg zamieszkał wśród Izraela. W jakim sensie? Czy nie było Go gdzie indziej? Był. Ale Jego chwała była obecna tylko pośród Jego Ludu. Związał się tylko z Nimi; przebywał tylko z nimi w sposób widoczny i namacalny.

Wróćmy do Jana. Słowo zamieszkało pośród nas; postawiło swój namiot pośród naszego obozu, w ludzkości. To On jest ostateczną Świątynią. Dlatego w rozdziale 2 czytamy o sporze między Żydami a Jezusem: „Jezus odpowiedział: Zburzcie tę świątynię, a ja wzniosę ja w trzy dni. Żydzi na to: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty wzniesiesz ją w trzy dni? Jednak mówiąc o świątyni, miał na myśli swoje ciało” (w. 19-21). Spełnia w ten sposób obietnicę, jaką Bóg dał Dawidowi o Jego potomku: „wzbudzę ci potomka, który wyjdzie z twojego wnętrza, i utrwalę jego królestwo. On zbuduje dom mojemu imieniu, a tron jego królestwa utrwalę na wieki” (2 Sam 7:12-13). Obietnica ta nie tylko mówi o trwałości rządów tego Króla (na wieki), ale również o tym, że ów wielki Potomek Dawida „zbuduje dom” - czyli Przybytek – domu Boga.

I oto przychodzi. I jest sam owym miejscem, w którym Bóg jest pośród ludzi. W którym jest dostępny. W którym można Go dotknąć, posłuchać, doświadczyć. Później apostoł Paweł przedstawi to następującymi słowami: „W Nim cała Pełnia zechciała zamieszkać” (Kol 1:19) oraz „to w Nim, sprowadzona do cielesnej postaci, zawiera się cała pełnia Boskości” (Kol 2:9).

A co po Jego wniebowstąpieniu? Cała Ewangelia Jana jest pełna wyjaśnień. „Jeśli ktoś mnie kocha, będzie wypełniał moje Słowo i mój Ojciec otoczy go miłością. Do takiej osoby przyjdziemy i zatrzymamy się u niej” (J 14:23). Miłość do Chrystusa skutkuje posłuszeństwem Słowu, które skutkuje przyjściem do niej Ojca i Syna. Dalsze rozdziały mówią jak to jest możliwe – dzięki posłanemu do nas Duchowi: „Lepiej dla was, abym Ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Opiekun do was nie przyjdzie, natomiast jeśli odejdę – poślę Go do Was” (J 16:7). Lepiej, by był przy każdym z nas Opiekun, niż by Jezus chodził gdzieś w ciele po świecie. Poprzez dzieło Ducha, wiarę i w miłości możemy trwać w Synu (J 15:4), jak pęd w winorośli. Oto, jak Słowo mieszka w nas.

A jak będzie w przyszłości? Oczywiście, to obraz, ale bardzo przemawiający: „Miasto nie potrzebuje też słońca, ani księżyca, aby mu świeciły. Oświetla je chwała Boga, a jego lampą – Baranek” (Obj 21:23). Słowo będzie z nami na wieki. Będziemy mieszkać z Nim i Ojcem, i w sposób pełen chwały, ale i namacalny, będą z nami na wieki.

Zobaczyliśmy Jego chwałę

Jaką chwałę zobaczyliśmy w człowieku Jezusie Chrystusie? Ten fragment dalej o tym mówi. Zastanówmy się jednak chwilę jaką chwałę widzieli współcześni Jezusa, patrząc na Niego.

Czytamy często w Wielki Piątek proroctwo z Izajasza 53: „Nie miał postaci ani urody, które by przyciągały nasz wzrok, ani wyglądu, który można by podziwiać. Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi. Był człowiekiem obeznanym z cierpieniem, zaznajomionym z chorobą – kimś, przed kim zakrywa się twarz” (w. 2-3). Jaką więc chwałę zobaczyliśmy?

Kiedy czytamy Ewangelię Jana, to wskazuje On nam dwa wymiary Jezusa, które są szczególne. Po pierwsze, jego chwała Syna – widoczna w wyjątkowej i niepowtarzalnej więzi z Ojcem. Nikt inny tej więzi nie ma i nie miał i nie będzie miał takiej, jak On, bowiem nikt tak jak On nie spełni następujących słów: „to Ja jestem i nic sam z siebie nie czynię, lecz mówię tak, jak mnie nauczył Ojciec. A ten, który mnie posłał, jest ze Mną. Nie zostawił mnie samego, gdyż ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba” (J 8:28-29). Odwieczne Słowo, Syn, jest w pełni zgodne z Ojcem, zawsze i absolutnie. I to jest pełne chwały i tę chwałę widzieli w Nim uczniowie i wszyscy dalej mogą widzieć, poprzez Słowa Ewangelii.

A po drugie, poprzez tą więź i w tej więzi, poznajemy samego Ojca. Poznajemy poprzez Syna i w Synu. Choć chwała Syna jest tak samo doskonała, to chwała Ojca również jest w Nim obecna. Do wzbraniających się przed wiarą w Jezusa Żydów, mówi On: „Wy nie znacie ani Mnie, ani Mego Ojca. Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i mego Ojca” (J 8:19). Poznanie Syna wiąże się zawsze z poznaniem Ojca. I nie ma innej drogi do poznania Ojca – tylko przez Syna (J 14:6).

Chwałę jako jedynego zrodzonego, który pochodzi od Ojca

Kim jest ów Syn? Odwieczne Słowo? To „jedyny zrodzony.” Jedyny. Czyli: nie ma innych zrodzonych.

Jest wielu adoptowanych. Wielu przybranych, łaskawie przyjętych, o czym mówi werset 1:12-13: „tym wszystkim, którzy Go przyjęli, dał przywilej stania się dziećmi Boga – tym, którzy wierzą w jego imię, którzy narodzili się nie z krwi ani z woli ciała, ani z woli mężczyzny, ale z Boga”. Słowo, które stało się ciałem, które jest ostatecznym przybytkiem, należy przyjąć. Przywitać godnie, rozpoznać to, Kim On jest. To dzieje się, gdy rozpoznając Jego Imię – czyli: poznając Jego naturę, to, kim Jest, w wierze to przyjmujemy i poddajemy się Jemu zgodnie z tym, do czego ma prawo.

Tacy ludzie stają się czymś więcej niż tylko ciałem i krwią. Wkraczają do rodziny Bożej. Nie oznacza to, że przestają być ludźmi, albo, że są w sensie swojej natury czymś więcej. Natura pozostaje ludzka, ale więzi powstają nowe, z samym Bogiem, przekraczające nas i łączące nas z rzeczywistością odwiecznej wspólnoty wewnątrz Bożej Istoty: „Pragnę, by wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w Tobie. Niech oni w nas będą jedno” (J 17:21). Stajemy się przez adopcję częścią Bożej rodziny. Choć to dopiero początek, to już teraz możemy modlić się do Boga: „Ojcze nasz”. Już teraz, choć tego nie doświadczamy w pełni, to fakt. Najwyższe wywyższenie łaski; najpełniejsze doświadczenie chwały. Obecność wewnątrz wspólnoty odwiecznych Bożych Osób.

A wszystko to dzięki Temu Jedynemu, który nie jest adoptowany, ale który w tej Rodzinie jest odwiecznie obecny. To Zrodzony z Ojca; Ten, który od Niego pochodzi; Słowo „u Boga”. Poznajemy Jego chwałę, Jego inność, wszystko poprzez doświadczanie Jego łaski, którą nas w Nim obdarza.

Wnioski

Co z tego wynika?

Bardzo dużo. Pozwolę sobie wskazać tylko kilka wniosków.

Bóg jest pośród nas. Stał się jednym z nas. Ten świat, pomimo grzechu i bylejakości, jest nawiedzony łaską i prawdą. Nie wątpmy i nie załamujmy się. Nie żyjmy również wyłącznie dla chwili. Wieczność, Bóg, sam wkroczył w naszą rzeczywistość. Odpowiadajmy na to posłuszeństwem.

Wiara i chrześcijaństwo w ogóle, wciela się w ten świat. Chrystus wstąpił do nieba, ale nie zakończył swojej misji na ziemi. Pozostawił swego Ducha, poprzez którego buduje nas, swoich świadków, swoje Królestwo, Swój Kościół. Jak Syn się wcielił, tak wciela się Jego dzieło. I nie zostawia tego świata takim samym. Wszystko czyni nowym. Łaska i prawda są silniejsze niż zło i kłamstwo, a jasność świeci w ciemności i ciemność nie potrafi jej przezwyciężyć.

Chwała Boża jest obecna pośród nas, poprzez poznanie Syna i Ojca przez Syna. To wszystko przez miłość, posłuszeństwo Słowu w Duchu. Oto nasze najwspanialsze wywyższenie. Najdoskonalsze, co możemy zrobić ze swoim życiem. Najlepsza odpowiedź, jakiej możemy udzielić na Boże Wcielenie.

Jaką chwałę widzimy w Słowie? Czy widzimy chwałę Syna? Czy widzimy chwałę Ojca? Czy ich poznajemy? Czy przychodzą i mieszkają z nami? Oby tak właśnie było.

Jesteśmy adoptowani do Bożej rodziny. Wszystko dzięki inicjatywie tego jedynego zrodzonego, który niczego nie musiał, ale chciał.

Dziękujmy Mu za to w te Święta.