fbpx

Pod wodzą trenera

Przed nami mecze i emocje, które będą towarzyszyć kibicom piłki nożnej w czasie zbliżających się Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Dla milionów miłośników tej dyscypliny sportu jest to najważniejsze piłkarskie święto i prawdziwa uczta futbolu na najwyższym, światowym poziomie. Podziwiamy wyczyny wybitnych piłkarzy, zazdrościmy innym reprezentacjom sukcesów, zaskakują nas porażki faworytów, błędy sędziów, ale najbardziej podziwiamy bramki i finezyjne zagrania znanych mistrzów oraz nowych gwiazd, które z pewnością będą wykreowane na tegorocznym Mundialu w Rosji.

Nie jestem fanatycznym kibicem piłki nożnej, ale lubię obejrzeć dobry mecz na wysokim poziomie i podziwiać zawodników, którzy potrafią zrobić z piłką niezwykłe rzeczy. Jednak oprócz akcji na boisku śledzonych przez wiele kamer, lubię również oglądać migawki pokazujące, jak na grę swoich zawodników reagują trenerzy – selekcjonerzy drużyn narodowych lub klubowych. Jedni zachowują się dość statycznie i z kamienną twarzą obserwują poczynania swoich podopiecznych, inni zaś bardzo energicznie dopingują i motywują zawodników do prowadzenia gry według założeń taktycznych swojego trenera.

Trener to nie tylko selekcjoner, który wybiera najlepszych jego zdaniem zawodników na każdy mecz. To także taktyk, który uczy swoich zawodników bardzo skutecznych ataków z kontry. To również człowiek zdolny do odważnych decyzji w chwilach, kiedy trzeba dokonać zmian, które są zawsze ryzykowne. To człowiek, który ma trenerskiego nosa do dokonywania zmian we właściwych momentach meczu, i nierzadko to właśnie rezerwowi zawodnicy zdobywają bramki decydujące o ostatecznym wyniku meczu.

Pomyślałem wtedy o innym trenerze i innej drużynie (nie piłkarskiej), która również wciąż robi na mnie wielkie wrażenie. Mam na myśli Jezusa i Jego 12 apostołów. Najpierw Pan Jezus okazał się Bożym „selekcjonerem”, który wybrał 12 zwykłych ludzi (m.in. celnika, kilku rybaków). Nie wybierał najbardziej religijnych i bogobojnych ludzi swojego pokolenia, ale zwyczajnych ludzi, których chciał duchowo uczyć i poprowadzić, kształtować ich charaktery, uświęcać i przygotowywać do późniejszej misji niesienia ewangelii w świat.

Powołał każdego z nich z osobna, po imieniu i żaden z nich nie odmówił Mu – każdy porzucił wszystko i poszedł za Nim. Jest to o tyle dziwne, że niczego nadzwyczajnego – po ludzku – im nie obiecywał. Ani kariery politycznej czy sportowej, ani pieniędzy, ani zaszczytów i sławy. Wręcz przeciwnie, ostrzegał ich wręcz, że świat ich będzie nienawidził, tak jak Jego nienawidził, a to co będą głosić w Jego imieniu, narazi ich na prześladowania, sprzeciw, a nawet śmierć. Ponadto powiedział im: „Uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Ew. Mt 11,29).

Dziwna to była drużyna, dziwny „Trener” i dziwnych rzeczy uczył On swoich podopiecznych. Ale mimo tego, że uczniowie Jezusa spodziewali się jakichś korzyści (pytanie Piotra: Co będziemy z tego mieli, że poszliśmy za Tobą?), ciągle spierali się między sobą, kto z nich jest największy i najważniejszy, chcieli pewnego dnia podpalić samarytańską wioskę za to, że jej mieszkańcy nie chcieli przyjąć ich na nocleg – mimo tych wszystkich ludzkich przywar i słabości szli wciąż za Jezusem wpatrzeni w Jego nieskazitelny przykład świętości i miłości do Boga-Ojca. On był ich niedoścignionym duchowym „Trenerem”, mentorem i przykładem do naśladowania. A kiedy odszedł z tej ziemi, obdarzył ich mocą Ducha Świętego, dzięki której poszli w świat i zmienili oblicze tej ziemi. Nie zostawił ich samych, bo obiecał im, że będzie z nimi po wszystkie dni, aż do końca świata.

Po odejściu Mistrza i Jego wniebowstąpieniu oni sami stali się duchowymi trenerami dla innych. W miejsce Judasza, który zdradził Jezusa i potem popełnił samobójstwo, Pan Bóg powołał Apostoła Pawła, który napisał do chrześcijan w Koryncie: „Bądźcie naśladowcami moimi, jak ja jestem naśladowcą Chrystusa” (1 Kor 11,1).

Czy należysz do tej drużyny? Czy był taki dzień w twoim życiu, kiedy Jezus powołał cię do bycia z Nim i przy Nim? Czy odpowiedziałeś (-aś) pozytywnie na Jego powołanie? Czy jesteś teraz naśladowcą swojego Mistrza? A może już i duchowym „trenerem” dla innych? Ta drużyna nie walczy o ziemską sławę, pieniądze i puchary. W tej drużynie walka toczy się o najwyższą stawkę – o życie wieczne. Skoro sportowcy dzisiaj są gotowi do największych poświęceń, morderczych treningów i podporządkowania swojego życia dyscyplinie, którą uprawiają, czy tym bardziej my nie powinniśmy zaufać Trenerowi naszych dusz i dostrzec wreszcie, jak energicznie i z jaką pasją zachęca nas i motywuje do zwycięskiego życia wiary, do zwycięskiego biegu, którego metą jest wieczność?

Do narodowej reprezentacji wybierani są najlepsi piłkarze. Na Mundialu grają najlepsi, a trenują ich najlepsi trenerzy. Ty natomiast nie musisz być najlepszy, by znaleźć się w drużynie Jezusa. Możesz przyjść do Niego taki, jaki jesteś, a On ukształtuje cię na swój obraz i podobieństwo. Pod warunkiem, że Mu się oddasz bez reszty i na zawsze! Wierz mi, naprawdę warto!