fbpx

Pewność i radość zbawienia

 Czy rzeczywiście jest to ważny element naszego życia chrześcijańskiego? Czy od tego przekonania – pewności zbawienia – zależy stan i poziom naszego wzrastania w życiu chrześcijańskim? Przy końcu swego życia Paweł był w stanie powiedzieć: „Ja bowiem już jestem składany w ofierze i czas mojego odejścia nadszedł. Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę zachowałem. Na koniec odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który owego dnia wręczy mi Pan, sprawiedliwy Sędzia” (2 Tym. 4,6-8). Oczekiwał na wykonanie wyroku śmierci – spoglądał na swój grób, na swoje aktywne życie i na swoją przyszłość. Był podobny do statku wypływającego do dalekiego portu. Dobiegłem do mety swego ziemskiego życia – powiada – zmagałem się z wieloma trudnościami, ale wiarę zachowałem. Był Bożym żołnierzem, biegaczem i szafarzem, ale niczego się nie wstydził. W obliczu śmierci nie wahał się powiedzieć o przygotowanym dla siebie wieńcu sprawiedliwości. Jakże ważną rzeczą jest mieć taką pewność! Jest ona ściśle związana ze świętością, bo gdzie jest więcej świętości, tam jest też więcej pewności zbawienia.

Pewność zbawienia jest pojęciem biblijnym

Nie jest to tylko uczucie czy fantazja, lecz dar Ducha Świętego. W tych sprawach przede wszystkim trzeba postawić pytanie: Co na ten temat mówi Pismo Święte? A ono wyraźnie mówi, że prawdziwy, nawrócony chrześcijanin, który powierzył swoje życie Chrystusowi, może być pewny przebaczenia swoich grzechów. Nie musi on być niepokojony wątpliwościami, strachem czy obawami odnośnie swojej przyszłości po śmierci. Kościół katolicki uważa, że nikt nie może być pewien swego zbawienia, dlatego jego wierni są zawsze smutni. Mimo wielkich starań i poświęceń, nie mają pewności zbawienia i dlatego są pozbawieni radości. Nawet niektórzy ewangelicznie wierzący przychylają się do takiego zdania, ponieważ uważają, że może to graniczyć z zarozumialstwem, ponieważ mieli do czynienia z ludźmi, którzy tej pewności nadużywali. Zawsze bowiem byli religijni fanatycy, którzy nadużywali pewnych nauk biblijnych i bałamucili prawdziwie wierzących. Ale prawdziwej pewności zbawienia zawsze towarzyszy pokora, ponieważ pewność ta nie jest zasługą, lecz poleganiem na obietnicy Tego, który nas umiłował (Rzym.8,37).

A co mówi na ten temat Pismo Święte? Czyż Hiob nie powiedział: „Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako ostatni nad prochem stanie! Że potem, chociaż moja skóra jest tak poszarpana, uwolniony od swego ciała będę oglądał Boga” (19,25-26)? Czyż Dawid nie oświadczył: „Choćbym nawet szedł doliną cienia śmierci, zła się nie przestraszę – przecież Ty jesteś ze mną” (Ps. 23,4)? Prorok Izajasz mówi: „Dziełem sprawiedliwości będzie pokój, jej skutkiem – spokój i bezpieczeństwo na wieki” (32,17). A oto świadectwa Nowego Testamentu: „Jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani to, co wysoko, ani to, co głęboko, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, naszym Panu” (Rzym. 8,38-39). „Jeśli bowiem żyjemy, dla Pana żyjemy, jeśli zaś umieramy, dla Pana umieramy. Czy więc żyjemy, czy umieramy, należymy do Pana” (Rzym. 14,8). „Wiemy przecież, że nawet jeśli nasz ziemski namiot, w którym przebywamy, zostanie zniszczony, to mamy mieszkanie od Boga, dom nie ręka uczyniony, wieczny w niebiosach… Mamy ufność i chcemy raczej opuścić nasze ciało i zamieszkać z Panem” (2 Kor. 5,1.6). „Dla mnie bowiem życie to Chrystus, a śmierć to zysk… obydwie możliwości są przede mną; chciałbym umrzeć i być z Chrystusem, bo to znacznie lepsze” (Fil. 1,21.23). „Wiem bowiem komu zawierzyłem i jestem przekonany, że jest On w stanie ustrzec to, co mi powierzono, aż do owego dnia” (2 Tym. 1,12). „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia… To wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego napisałem, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne” (1 Jana 3,14; 5,13).

Co możemy powiedzieć na te stwierdzenia? Z pokorą trzeba przyznać, że nadzieja chrześcijańska nie jest jakimś pobożnym życzeniem czy niepewnym oczekiwaniem, lecz pewnością, Bożym zapewnieniem. W tej sprawie, jak i w każdej innej, nie możemy polegać na swoich odczuciach, lecz na Słowie Bożym. Setnik powiedział: „Panie, powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie” (Mat. 8,8). Wielkość jego wiary polegała na zaufaniu słowom Jezusa. Czy z nami nie powinno być tak samo? Przecież Pan Jezus powiedział: „Moje owce słuchają Mojego głosu i Ja znam je, a one idą za Mną. Ja daję im życie wieczne, dlatego nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z Mojej ręki” (Jan 10,27-28).

Zbawieni choć nie zawsze tego pewni

Poziom pewności zbawienia u różnych chrześcijan jest różny. Nie należy się spierać, kto ma ten poziom wyższy, czy lekceważyć tych, którzy nieraz mają w tej sprawie wątpliwości. A już w żadnym wypadku nie należy się tym przechwalać czy pogardzać tymi, którzy nie są tego tak pewni jak my. Ktoś może posiadać zbawczą wiarę w Chrystusa, ale nie cieszy się tak jak Paweł pewnością swego zbawienia. Nie wszystkie dzieci Boże, choć posiadają wiarę, zawsze są tak zdecydowanie pewni swego zbawienia. Posiadanie pewności zbawienia jest szczególnym przywilejem dziecka Bożego, przywilejem, z którego nie wszyscy jednakowo korzystają. Są oni podobni do napisanego listu, który nie został podpisany. Łaska została w ich sercu zapisana, ale Duch nie zapieczętował jej pieczęcią swojej pewności. Dziecko może być spadkobiercą wielkiego majątku, ale nie zawsze jest tego świadome. Podobnie też chrześcijanin może pozostawać na poziomie małego dziecka i nie korzystać z przywileju radości zbawienia.

Wiara w Jezusa Chrystusa jest najważniejszym elementem w życiu chrześcijanina. Przy tym nie chodzi o jej ilość, lecz jakość. Może ona być podobna do ziarnka gorczycznego, wyrażająca się choćby w dotknięciu szaty Jezusa, ale jest to wiara zbawcza. Jezus powiedział: „Tego, który do Mnie przychodzi, nie odrzucę” (Jan 6,37). Nie chodzi o tego, kto ma wielką czy silną wiarę, bo każdy, „kto w Niego wierzy, nie będzie zawstydzony” (Rzym. 10,11). Mimo wielu wątpliwości i obaw, szczera wiara takiego człowieka doprowadzi go do wiecznej przystani. Dopłynie tam zmęczony i potargany przez burze życia i ulewy tego świata, ale dotrze do upragnionego celu.

Zawsze trzeba pamiętać o różnicy między wiarą, a jej pewnością. Wiara jest korzeniem, a pewność jego kwiatem. Kwiat nie może obejść się bez korzenia, ale korzeń może nie mieć kwiatu. Wiara to drżąca, przeciskająca się przez tłum kobieta, która ukradkiem dotyka szaty Jezusa (Mar.5,25), a pewność to Szczepan, stojący wśród swoich oskarżycieli i mówiący: „Oto widzę niebiosa otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (Dz.7,56). Wiara to wołanie złoczyńcy: „Jezu, pamiętaj o mnie, gdy wejdziesz do Twojego Królestwa” (Łuk.23,42), a pewność to oświadczenie Hioba: „Bo ja wiem, że Odkupiciel mój żyje” (19,25). Wiara to krzyk tonącego Piotra: „Panie, ratuj mnie” (Mat.14,30), a pewność to oświadczenie tego samego Piotra w obecności członków Sanhedrynu: „On (Jezus) jest kamieniem odrzuconym przez was budujących, Tym, który stał się kamieniem węgielnym. Nie ma w nikim innym zbawienia. Nie dano bowiem ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz.4,11-12). Wiara to drżący głos: „Wierzę, ratuj mnie w mojej niewierze” (Mar. 9,24), a pewność to ufne oświadczenie: „Kto będzie oskarżał wybranych Boga, Bóg jest tym, który usprawiedliwia. Kto potępi?” (Rzym. 8,33-34). Wiara to Saul modlący się w domu Judy w Damaszku (Dz. 9,11), a pewność to ten sam Paweł w więzieniu, który w obliczu śmierci mówi: „Wiem bowiem komu zawierzyłem… odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który owego dnia wręczy mi Pan, sprawiedliwy Sędzia” (2 Tym. 1,12; 4,8). Wiara to życie, a pewność to więcej niż życie – to życie zdrowe, aktywne i radosne, to pokój i nabywanie doświadczenia w szkole Chrystusa.

Dlaczego posiadanie pewności zbawienia jest pożądane?

Niektórzy wierzący stale pozostają na tym samym duchowym poziomie. Nieraz dają się oni pokonać wątpliwościom, ich przekonania są wątłe i bez wyrazu, przez co mijają się z wieloma błogosławieństwami ewangelii. Wątpliwości i obawy zabierają im siły do radości i pełni życia w Chrystusie. Stan niepewności nie jest pożądany w każdej sytuacji – zdrowia, finansów, sytuacji rodzinnej czy pracy zawodowej. Ale najgorsza niepewność, to niepewność odnośnie życia wiecznego. Jak długo człowiek wierzący nie przejdzie od „mam nadzieję” do „wiem”, tak długo jego duchowy stan jest niepewny.

Pewność zbawienia uwalnia wierzącego od tego rodzaju niewoli. Czuje się on wtedy tak, jak po spłaceniu wielkiego długu, wyleczeniu z groźnej choroby czy wykonaniu ważnego zadania. Pewność zbawienia czyni go cierpliwym w trudnych sytuacjach, dalekim od stanu rozpaczy i zawsze pogodnym. Pewność ta pomaga mu znosić straty i ubóstwo. Z ufnością wraz z prorokiem może powiedzieć: „Choćby nie zakwitły figowce, winorośl straciła swój plon, zabrakło na drzewach oliwek i nadziei na chleb... ja jednak będę radował się w Panu, cieszył Bogiem mojego zbawienia” (Hab. 3,17-18). Pewność wspiera dziecko Boże w trudnych sytuacjach i w największym smutku może powiedzieć: Choć najdroższa osoba została mi zabrana, to jednak Jezus jest ze mną, On zawsze jest ten sam.

Pewność zbawienia pozwala wierzącemu wielbić Boga i dziękować Mu nawet w więzieniu, jak stało się to z Pawłem i Sylasem w Filippi. Tęskniący za Bogiem Dawid mówi: „W nocy śpiewam Mu pieśń, modlę się do Boga życia mego” (Ps.42,9). W obliczu śmierci taki człowiek, tak jak Piotr, może spokojnie spać (Dz. 12,6). Ta pewność pozwala mu być spokojnym w cierpieniu z powodu wiary w Chrystusa. Wtedy wspomina on słowa Jezusa: „Radujcie się i weselcie, gdyż wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków przed wami” (Mat. 5,12). Jest on świadomy tego, że oczekuje go w niebie „bezmiar wiecznej chwały” (2 Kor. 4,17). Jakże wiele męczenników z radością szło na stos czy pod topór gilotyny. Zawsze pamiętali oni słowa Jezusa: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem już nic więcej nie mogą uczynić” (Łuk. 12,4).

Pewność zbawienia dopomaga wierzącemu w bólu i chorobie oraz w czasie śmierci. Z ufnością może on powiedzieć: Jeżeli mój ziemski namiot zostanie zwinięty, mam solidny dom w niebie (2 Kor. 5,1). Pragnę rozstać się z ciałem i być z Chrystusem (Fil. 1,23). Wraz z Dawidem może powiedzieć: „Chociaż zamiera moje serce i ciało, Bóg jest opoką mojego serca i moim dziedzictwem na wieki” (Ps. 73,26). Pewność ta jest wielkim pocieszeniem w chwili śmierci, gdy nikt już nie jest w stanie nam pomóc.

Pewność zbawienia pomaga nam być aktywnymi w dziele Pańskim. Niepewność w tej sprawie skłania do zastanawiania się, badania, oceniania, kwestionowania zasadności zbożnego działania, a w końcu do jego zaniechania. Paweł nie miał takich ograniczeń. Wyobraźmy sobie dwóch rolników, którym dano jednakowe działki uprawnej ziemi. Jeden z nich zaraz wziął się do pracy nad przygotowaniem swojej ziemi do uprawy, a drugi stale jeździł do różnych urzędów, by sprawdzać, czy rzeczywiście otrzymał tę ziemię na własność. Wiadomo który z nich był lepszym rolnikiem, ponieważ niepodzielna uwaga zawsze gwarantuje sukces. Podobnie jest w dziele Pańskim. Pan Jezus powiedział: „Każdy, kto przykłada rękę do pługa i ogląda się za siebie, nie nadaje się do Królestwa Boga” (Łuk. 9,52).

W końcu pewność zbawienia prowadzi do uświęcenia życia. Osoba przebaczona przez Chrystusa zawsze będzie wiele czyniła dla Jego chwały. Wszyscy wierzący powinni pamiętać o tym, że „każdy, kto pokłada w Nim (Jezusie) nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty” (1 Jana 3,3). Wiara, która nie uświęca, jest farsą, oszustwem i pułapką. Nikt nie potrafi tak czuwać nad swoim sercem i życiem jak ten, kto żyje w bliskiej społeczności z Bogiem. Ceni on sobie ten przywilej i stara się go nie utracić. Kto nie ma przy sobie nic wartościowego, ten nie zważa na niebezpieczeństwa w drodze. Natomiast kto ma przy sobie dużą sumę pieniędzy czy złote przedmioty, ten bierze pod uwagę bezpieczne drogi, nie nocuje byle gdzie, porusza się w odpowiednim towarzystwie. Kto chodzi w Bożej światłości, ten zawsze będzie omijał ciemne miejsca, będzie starał się nie zasmucać Ducha Świętego.

A więc pewność zbawienia to radość w kłopotach codziennego życia. To pozbycie się strachu o codzienny byt w doczesności i swój wieczny los po śmierci. To świadomość tego, że „jedną nogą” już jesteśmy w Królestwie Bożym i kierujemy się w swoim życiu jego zasadami. Po drugie, czyni to nas aktywnymi chrześcijanami w tym świecie, pozwala koncentrować się na sprawach, które przynoszą chwałę Bogu i poszerzają Jego Królestwo na ziemi. Po trzecie, czyni to nas zdecydowanymi, gotowymi do poświęceń aż do utraty swego życia. I w końcu pewność zbawienia prowadzi do uświęcenia życia, umocnienia wiary i nadziei na świetlaną przyszłość z Panem Jezusem.

Dlaczego tak wielu nie posiada tej pewności?

To bardzo ważne pytanie. Wielu jest wierzących, ale jakże wielu z nich nie są pewni swego zbawienia. Wielu posiada zbawczą wiarę, ale nie wszyscy z radością zmierzają do swojej świetlanej przyszłości. Dlaczego tak się dzieje? Czasem może to zależeć od temperamentu danej osoby – nie wszyscy bowiem, jak ekstrowertyczny sangwinik, potrafią publicznie obwieszczać swojej pewności zbawienia, nie wszyscy są w stanie odpowiedzieć na pytania, które pozornie mogą podważać taką postawę. Ale wielu wierzących może nie mieć tej pewności z następujących powodów:

Niewłaściwe rozumienie nauki o usprawiedliwieniu i uświęceniu. W naszym katolickim społeczeństwie istnieje bowiem przekonanie – bo tak naucza ten Kościół – że usprawiedliwienie Boże zależy od naszego uświęcenia. Bóg usprawiedliwia grzesznika – powiadają – jeżeli na to on sobie zasłuży. Nie wiedzą o tym, że Boże dzieło zbawienia nie zależy od grzesznika, od jego dobrych uczynków, lecz jest ono wyrazem Bożej łaski. Pismo Święte zapewnia: „Usprawiedliwieni z wiary, mamy pokój z Bogiem przez naszego Pana Jezusa Chrystusa” (Rzym. 5,1). „Uważamy bowiem, że człowiek zostaje usprawiedliwiony przez wiarę, niezależnie od uczynków… ponieważ żaden człowiek nie osiągnie usprawiedliwienia z uczynków Prawa” (Rzym. 3,28; Gal. 2,16). Ludzie ci nie rozumieją, że to Boże, a nie ich działanie, jest podstawą ich zbawienia. Nasze usprawiedliwienie zostało dokonane poza nami, do nas należało jedynie jego przyjęcie przez wiarę. Usprawiedliwienie jest jednorazowym wydarzeniem – dokonuje się ono w chwili, gdy grzesznik w pokucie przyjmuje Jezusa Chrystusa do swego serca, natomiast jego uświęcenie, w oparciu o to usprawiedliwienie, to proces trwające przez całe życie. Jest on możliwy tylko dzięki dokonanemu już usprawiedliwieniu. Usprawiedliwienie to powrót syna marnotrawnego do swego ojca, a uświęcenie to jego dalsze życie w ojcowskim domu.

Wielu chrześcijan zdaje się zapominać o tym, że są oni zbawionymi i usprawiedliwionymi grzesznikami i zawsze takimi pozostaną. Nie są oni świadomi tego, że między ich usprawiedliwieniem a uświęceniem jest wielka różnica. Ich usprawiedliwienie jest dziełem doskonałym i zakończonym, natomiast ich uświęcenie to dzieło niedoskonałe i niepełne. Gdy widzą w sobie jakieś złe skłonności czy niewłaściwe uczynki, zaraz twierdzą, że dzieje się z nimi coś złego. Zaczynają narzekać, są pełni obaw przed odejściem od Chrystusa i Jego woli. Ale wskazuje to jedynie na to, że nadal są wyczulenie na przewodnictwo Jego Świętego Ducha, który prowadzi ich do pokuty i przywrócenia jedności z Panem. Tak zwana herezja galacka jest częstym źródłem błędnego rozumienia nauki o usprawiedliwieniu. Szczęśliwy jest ten, kto naprawdę wie czym jest usprawiedliwienie z wiary.

Zaniedbanie wzrastania w łasce to inna przyczyną braku pewności zbawienia. Wielu wierzących posiada niebiblijny pogląd na tę sprawę. Uważają bowiem, że skoro są nawróceni do wiary w Pana Jezusa, to nie mają już nic więcej do zrobienia. Swoje zbawienie traktują jak wygodny fotel, na którym mogą wygodnie usiąść i cieszyć się życiem. Zapominają o tym, że okazana im łaska Boża ma być pomnażana, jak talenty wręczone sługom przez ich pana (Mat. 25,14-30). Łaska usprawiedliwienia ma pozytywnie wpływać na coraz większe kręgi ludzi, poruszać ich sumienia i prowadzić do wiary w Jezusa Chrystusa. Nie można przyjmować „na próżno łaski Bożej” (2 Kor. 6,1). Z każdym rokiem wierzący człowiek powinien mieć więcej wiedzy, więcej wiary, więcej posłuszeństwa, więcej miłości. Nie tylko czyta on Pismo Święte, ale i budującą lekturę chrześcijańską – poszerza i pogłębia swoją wiedzę biblijną, umacnia swoje chrześcijańskie przekonania, jednym słowem wzrasta duchowo.

Należy też przy tym zwrócić uwagę na pilność i systematyczność w tych sprawach. Pismo Święte zachęca: „Dlatego, bracia, wykażcie jeszcze większą gorliwość, aby utwierdzić swoje powołanie i wybranie. Tak bowiem czyniąc nigdy się nie potkniecie” (2 Ptr. 1,10). Podobnie pisze autor Listu do Hebrajczyków: „Pragniemy jednak, aby każdy z was wykazywał tę samą gorliwość w celu spełnienia nadziei aż do końca. Nie bądźcie ociężali, lecz naśladujcie tych, którzy przez wiarę i cierpliwość dziedziczą obietnice” (5,11-12). Prawdę tę podkreśla mędrzec Pański, mówiąc: „Leniwy pożąda i nic nie ma, pragnienie pracowitych będzie zaspokojone” (Przyp. 13,4).

Niekonsekwentne życie chrześcijańskie to jeden z głównych powodów braku pewności zbawienia. To chyba najczęstszy powód braku nadziei na wieczną przyszłość z Bogiem. Chrześcijaństwo dzisiaj ma większy zasięg, ale jest bardziej płytkie. Niekonsekwentne życie chrześcijańskie usypia sumienie, co nie pozwala na rozprawienie się z grzechem. Unikanie radykalnego przeciwstawienia się złu, nie podejmowanie odważnych kroków na rozprawienie się z nim, przystosowanie się do reguł tego świata, zaniechanie świadectwa o Chrystusie, zaniedbanie swego osobistego uświęcenia i trwania przy Panu Jezusie Chrystusie, prowadzi do odejścia od zasad biblijnego chrześcijaństwa.

Zachęta do wzrastania w pewności zbawienia

Drogi wierzący przyjacielu, wzrastanie ku pewności zbawienie to wzrastanie w życiu chrześcijańskim, to wzrastanie na podobieństwo Jezusa, naszego Pana. Jakże wielu dzisiejszych chrześcijan polega jedynie na przynależności do swego kościoła, na uczestniczeniu w jego obrzędach, na swoim porządnym życiu. Akceptują jedne doktryny kościelne, odrzucają drugie, a resztę nie uważają za ważne i obowiązujące. Ich wiara jest wybiórcza, przyjmują to, co im odpowiada, a odrzucają lub lekceważą to, co nie zgadza się z ich rozumowaniem. I tak wierzą w narodzenie Jezusa, ale nie zawsze w Jego zmartwychwstanie; wierzą w niebo, ale odrzucają piekło i wieczne męki; wierzą, gdy dobrze powodzi się im w życiu, ale tracą wiarę i narzekają na Boga, gdy dopada ich niepowodzenie i tragedia.

Módlmy się o to, aby nasza wiara prowadziła do pewności naszego powołania i zbawienia, by polegać na Słowie Bożym, a nie na swoim rozumowaniu. Stańmy na solidnym gruncie Słowa Bożego. Niech twoją i moją modlitwą będzie: „Panie, dodaj mi wiary” (Łuk.17,5). Dobrze jest być pewnym w sprawach ziemskich, ale o wiele lepiej być pewnym rzeczy niebiańskich. Pielęgnujmy korzeń wiary, a wtedy dzięki Bogu pojawi się i kwiat pewności. Może nie stanie się to raptem, trzeba będzie na to poczekać, ale wtedy twoja i moja radość będzie tym większa. Pamiętajmy, że nie jesteśmy jeszcze w niebie i dlatego od czasu do czasu, ze względu na grzech i pożądliwości ciała, mogą pojawić się w naszym życiu jakieś wątpliwości. Ich powodem może być sam diabeł. Pewność zbawienia jest delikatną rośliną, którą należy stale pielęgnować. A zatem stale czuwajmy, ponieważ duchowa ciemność przybywa cwałem na koniu, a ustępuje pieszo. Trwajmy w radości swego zbawienia, „trzymajmy się mocno wyznawania swojej wiary… Śmiało więc zbliżajmy się do tronu łaski, abyśmy we właściwym czasie otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę pomocy” (Hebr. 4,14-16). Niech dobry Bóg nam w tym dopomaga.