fbpx

Konieczność i natura nowego narodzenia

Jedną z najistotniejszych praw, które odnajdujemy w Biblii, kiedy uczciwie podchodzimy do jej tekstu, jest konieczność doświadczenia w trakcie naszego życie, gdzieś pomiędzy kołyską a grobem, duchowej przemiany – przemiany serca. Innymi słowy – musimy się na nowo narodzić. W biblijnym tekście, który o tym mówi, Jezus oznajmia, że jeśli ktoś nie narodzi się na nowo, nie ujrzy Królestwa Bożego.

Grzeszniku, kimkolwiek jesteś – mężczyzną czy kobietą, chłopcem czy dziewczyną, zwróć na to uwagę! Nie ma zbawienia bez narodzenia się na nowo! Chrystus zapewnił nam wszystko: zapłacił cenę za nasze odkupienie, dla nas żył i dla nas zmartwychwstał. Jednak nie przyniesie nam to żadnego pożytku, jeśli to dzieło nie dokona się w nas: musimy się na nowo narodzić.

Konieczność nowego narodzenia

Dlaczego konieczna jest przemiana serca? Odpowiedź jest krótka i prosta. Jest to konieczne ze względu na wrodzony grzech, który jest częścią natury każdego z nas. Rodząc się, nie przychodzimy na świat z umysłem czystym i niewinnym, ale skażonym i grzesznym. Ukazujemy nasz pociąg ku złu, kiedy tylko jesteśmy w stanie to uczynić. Biblia zgodnie z prawdą mówi o tym, że „oto urodziłem się w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka moja” (Psalm 51:7). Na początku było inaczej. Pierwszy rodzice, Adam i Ewa zostali stworzeni jako święci, niewinni, wolni od grzechu, bez skazy i winy. Kiedy Bóg siódmego dnia odpoczął po stworzeniu świata, ogłosił, że ludzie, tak jak całe Jego dzieło, byli bardzo dobrzy (I Mojżeszowa 1:31). Jednak, ze szkodą dla nas wszystkich Adam złamał Boże przykazanie i stracił bliską relację ze swoim Stwórcą. Zaprzepaścił to, że został stworzony na podobieństwo Boga i oddalił się od Niego. W efekcie my, jego potomkowie, przychodzimy na świat skażeni grzechem. Jesteśmy naznaczeni grzeczną naturą Adama. Czy można w to wątpić analizując naszą naturę?

Z natury jesteśmy ślepi, niezdolni by widzieć Chrystusa i rozumieć duchową rzeczywistość. Ludzie mogą być inteligentni i bystrzy w sprawach tego świata, mogą posiadać mądrość czasów, w których żyją, ale jeśli chodzi o sprawy dotyczące chrześcijaństwa, wykazują się niezrozumieniem, czy wręcz ślepotą ich serca zakrywa gruba zasłona i nie widzą nic. Tak długo, jak długo znajdują się w tym stanie, nie są w stanie zrozumieć tego, co mówimy im o świętości i sprawiedliwości Bożej. Nie pojmują natury Bożego duchowego prawa, Jego zbliżającego się sądu, swoich własnych przewinień i zagrażającego im niebezpieczeństwa. Nie czują tego, nie dbają o to i nie zastanawiają się nad tym. Mogą wysłuchać nauczania na ten temat, ale nie pozostawia to w nich żadnego śladu i wkrótce niczym nie różnią się od tych, którzy nigdy tej prawdy nie słyszeli. Nie są w stanie pojąć, jak cenna jest śmierć Chrystusa i Jego odkupienie, nie widzą doskonałości i mądrości dzieła krzyża. Dlaczego tak jest? Odpowiedzi dostarcza nam apostoł Paweł: „człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać” (I Koryntian 2:14). Taka właśnie jest prawdziwa przyczyna znużenia, martwoty i lekceważenia, którą często widzimy u osób uczestniczących w nabożeństwach. Z tego to powodu obserwujemy tak ogromną obojętność na sprawy duchowe, tak pośród biednych jak i bogatych, a ewangelia wydaje się dla wielu zapieczętowaną księgą. Taka obojętność pochodzi z serca człowieka. Niektórzy utrzymują, że przyczyną jest brak właściwego nauczania, brak czasu, czy też jakieś szczególne trudności w ich życiu, jakich nie ma nikt inny na świecie. Ale prawda leży głębiej. Brakuje im nowych sec. Gdyby mieli nową naturę, nie słyszelibyśmy więcej o braku nauczania, braku czasu, czy trudnościach. Każda góra byłaby obniżona, a każda dolina podniesiona, aby przygotować na pustyni drogę Pańską (por. Izajasza 40:3-4).

Z natury nie kochamy duchowych praw Królestwa Bożego. Być może nie przeciwstawiamy się otwarcie konieczności ich przestrzegania i ze złością zaatakowalibyśmy każdego, kto zasugerowały ich odrzucenie, ale nie znajdujemy w nich prawdziwej radości. Pełnienie woli Bożej nie jest naszym pokarmem (por. Ew. Jana 4:34). Z natury kochamy naszą własną drogę, nasze własne pragnienia i to jest nasze jedyne prawo. Oddajemy się swoim własnym przyjemnościom i szukamy własnych zysków, a temu, który nas stworzył i odkupił poświęcamy jedynie skrawki naszego czasu.

Z natury nie oceniamy siebie według Bożych standardów. Czy ktoś sam z siebie może przyjąć Kazanie na Górze (Ew. Mateusza 5:1 – 7:49) za regułę, według której będzie żył? Czy są tacy, którzy podziwiają ubogich w duchu, tych, którzy się smucą, cichych, tych, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, miłosiernych, ludzie czystego serca, pokój czyniących czy tych, którzy cierpią prześladowania z powodu sprawiedliwości? Takimi właśnie ludźmi świat pogardza. Są oni uważani za nic w porównaniu z radosnymi lekkoduchami, którzy lubią się napić i głośno śpiewać sprośnie piosenki. A jednak, to tych pogardzanych Jezus nazywa błogosławionymi. Czy jest ktoś, kto w naturalny sposób postrzega grzech, tak jak naucza o nim Jezus? Jak niewielu uważa pijaństwo i cudzołóstwo za grzechy zasługujące na potępienie? A tak właśnie naucza Biblia. Niewielu też uzna złość bez przyczyny za równie złą jak morderstwo, a pożądliwe patrzenie za równie złe jak cudzołóstwo! Takie jest jednak nauczanie Jezusa (Ew. Mateusza 5:37 – 28). Gdzie są ludzie, którzy pragną kochać swoich wrogów, błogosławią tych, którzy ich nienawidzą i modlą się o tych, którzy ich prześladują? Taka jest jednak zasada ustanowiona przez Jezusa. Skąd więc taki rozdźwięk pomiędzy ludzkimi a Bożymi standardami? Z całą pewnością są to dwa różne światy.

Z natury nie pragniemy oddawać chwały Bogu. Nie sprawia nam przyjemności rozmowa o Nim. Sprawy tego świata absorbują nas nieporównywalnie bardziej i niewiele jest osób, pośród których rozmowa o Chrystusie i niebie nie kończy się szybko zapadnięciem niezręcznej ciszy! Niektórzy swoje postępowanie tłumaczą złym przykładem wyniesionym z domu, inni obwiniają brak wykształcenia, jednak zło zakorzenione jest dużo głębiej: „co się narodziło z ciała, ciałem jest” (Ew. Jana 3:6). Jedynym rozwiązaniem jest przemiana natury człowieka. Złe drzewo może rodzić tylko złe owoce, a korzeniem zła jest nieprzemienione serce.

Z natury nie nadajemy się do przebywania w cwale Królestwa Jezusa Chrystusa. Rodzaj życia, które prowadzimy, sprawy, w które się z przyjemnością angażujemy, pragnienia, które staramy się zaspokoić, nasze podglądy – wszystko to świadczy o tym, że z natury nie pasujemy do dziedzictwa, które ma być udziałem prawdziwych dzieci Bożych. Osoba, której natura nie została przemieniona, nie szuka świętości we wszystkich sferach życia. Jak więc mogłaby znaleźć się w miejscu, do którego nie wejdzie „nic nieczystego ani nikt, kto czyni obrzydliwość i kłamie” (Obj. 21:27). W jaki sposób mogłaby stanąć w Bożej obecności? Jeśli ktoś nie znajduje przyjemności w modlitwie czy uwielbieniu Boga na ziemi, jak mógłby znaleźć radość w niebiańskim uwielbieniu, gdzie przed tronem Bożym widziane przez Jana postaci: nie odpoczywając ani w dzień, ani w nocy śpiewały: „Święty, święty, święty jest Pan, Bóg Wszechmocny, który był i który jest, i który ma przyjść” (Objawienie 4:8)? Ludzie cieleśni nie uznają tego za zaszczyt, że mogą zbliżyć się do Boga przez Jezusa Chrystusa, tak aby chodzić z Nim i mieć z Nim bliską relację. Jak więc może być dla nich szczęściem to, że będą na zawsze przebywać z Barankiem w Bożej obecności? Kiedy nie idą śladami świętości mężczyzn i kobiet z poprzednich pokoleń i nie znajdują zachęty w przykładzie ich wiary i wytrwałości – jak mogliby dołączyć do grona tych świętych? Przeżywszy życie pełne diabelskich i ziemskich przyjemności, jakie powitanie mieliby usłyszeć z ust Abrahama, apostoła Pawła, czy też innych świętych, którzy w swoim czasie stoczyli dobry bój wiary?

Niestety! Nieprzemieniony człowiek byłby w niebie najnieszczęśliwszą istotą. Nie mógłby oddychać tym niebiańskim powietrzem, a przebywanie w atmosferze radości i miłości byłoby dla niego nieznośne. Nie pasowałby do grona świętych, tak jak zwierzę nie pasuje do towarzystwa ludzi. Podczas gdy oni pragnęliby doznań duchowych, on byłby pełen grzesznych pragnień tego świata – nie mieliby ze sobą nic wspólnego. Wiem, że są marzyciele, którzy pragną wierzyć, że w śmierci dokona się taka przemiana, która sprawi, że umierający grzesznik zmartwychwstanie jako święty, ale jest to czysta iluzja. Dzieło przemiany nie dokonuje się w grobie. Ci, którzy umierają jako ludzie duchowi, takimi będą po zmartwychwstaniu. Ci, którzy umierają jako ludzie cieleśni, takimi pozostaną. Jeśli chcemy pasować do rzeczywistości niebiańskiej, przemiana naszego serca musi stać się teraz, tu na ziemi.

Krótko mówiąc – prawda jest taka, że z natury wszyscy, mężczyźni i kobiety są martwi z powodu grzechu. Nie mają nadziei żyjąc na świecie bez Boga, w stanie potępienia. A co najgorsze, zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy. Martwe ciało w grobie nie czuje pełzających po nim robaków; nieszczęśni, który nieświadomie wpił truciznę nie wiem, że już się nie obudzi. Tak też nienawrócony człowiek nie rozumie, że czegoś bardzo potrzebuje. W swej naturze jest martwy, chociaż żyje, gdyż jego ciało, dusza i umysł nie pełnią swojej właściwej funkcji, którą jest oddanie chwały Bogu. Taki właśnie jest lub był stan każdej duszy. Nie ma stanu pośredniego. Nie można być na wpół żywym ani na wpół martwym. Albo byliśmy martwi i zostaliśmy wzbudzeni do życia, albo też jesteśmy wciąż martwi i nowe narodzenie musi się jeszcze dokonać.

Ta nauka nie odnosi się jedynie do złych ludzi, takich jak złodzieje czy mordercy, ale do wszystkich bez wyjątku. Dotyczy tak nisko jak i wysoko urodzonych biednych i bogatych; wykształconych i niewykształconych; biednych i bogatych; starych i młodych, gdyż wszyscy z natury są grzeszni. Dlatego właśnie Jezus powiedział, że jeśli się ktoś nie narodzi na nowo, nie wejdzie do nieba. Być może trudno nam to przyjąć, ale tak właśnie powiedział nasz Pan. W Słowie Bożym znajdziesz potwierdzenie, że tak właśnie jest.

NATURA NOWEGO NARODZENIA

Przedstawiwszy na podstawie Biblii konieczność narodzenia się na nowo chciałbym teraz skupić się na tym, co właściwie oznacza to dziwne wyrażenie – narodzić się na nowo.

Jest to przemiana, która pozwala nam odzyskać coś z Bożej natury, kiedy jesteśmy odnowieni na Jego obraz. Jest to całkowita przemiana naszego wnętrza. Pełnia i waga tej przemiany jest ukazana poprzez sposób, w jaki Jezus ją określa. Nazywa ją NARODZENIEM SIĘ NA NOWO. Wszyscy narodziliśmy się raz, jako mężczyźni i kobiety, ale musimy poszukiwać tego, aby narodzić się na nowo jako prawdziwi chrześcijanie. Narodziliśmy się jako potomstwo Adama, ale biada nam, jeśli nie narodzimy się na nowo jako dzieci Boże! Narodziliśmy się z ciała, ale musimy również narodzić się z Ducha. Narodziliśmy się w wymiarze ziemskim, ale musimy również narodzić się w niebiańskim. Narodziliśmy się z grzeszną naturą, więc musimy narodzić się do świętości. Nasze naturalne narodziny są niezbędne do życia naszego ciała. Nasze duchowe narodziny są niezbędne do życia naszej duszy.

Narodzić się na nowo znaczy przyjąć nową formę istnienia. Oznacza to nowy umysł, nowe serce, nowe poglądy, nowe zasady, nowe gusta, nowe pragnienia, nowe preferencje, nowe obawy, nowe radości, nowe smutki, nową miłość do tego, czego niegdyś nie lubiliśmy i nową nienawiść do tego, co niegdyś kochaliśmy. Nowe myśli o Bogu, o nas samych, o świecie i ożyciu, które nadchodzi, jak również nowe myśli o tym, w jaki sposób to życie staje się naszym udziałem. Ten, kto doświadczył nowego narodzenia staje się nową osobą, nowym stworzeniem. Stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe (por. II Koryntian 5:17). Nie chodzi o to, że nasze naturalne zdolności i umiejętności są nam zabrane i zniszczone – powiedziałbym raczej, że otrzymują całkiem nową podstawę i nowy kierunek. Tak, jakby stary kawałek metalu nie został wyrzucony, ale przetopiony i ukształtowany na nowo, zyskując nową pieczęć i stając się w efekcie nową monetą.

Nie jest to zmiana powierzchowna, jak postawa Heroda wobec Jana Chrzciciela (Ew. Marka 6:20), czy ukorzenie się Achaba (I Królewska 21:27), które były tylko chwilową zmianą zachowania. Nie jest to jedynie przyjęcie nowej nazwy i nowego myślenia, ale głębokie wszczepienie nowych zasad, które z pewnością wydadzą dobry owoc. To jak otwarcie oczu ślepca czy uszu niesłyszącego, jak rozwiązanie języka niemowy czy przywrócenie rak i nóg chromemu, ponieważ ten, kto narodzi się na nowo nie oddaje już swoich członków grzechowi na oręż nieprawości, ale oddaje je Bogu na oręż sprawiedliwości i dopiero wtedy czyni z nich właściwy użytek (por. Rzymian 6:13).

Narodzić się na nowo to stać się przez adopcję członkiem nowej rodziny – rodziny Bożej. Czujemy wtedy, że Bóg jest naprawdę naszym Ojcem, a my staliśmy się synami i córkami Najwyższego. Zostaliśmy obywatelami nowego państwa, odrzuciliśmy niewolę szatana i jako uwolnieni żyjemy w chwalebnej wolności Królestwa Chrystusa, okazując naszemu Królowi ogromną miłość i najwyższą cześć, wierząc, że On zachowa nas od złego.

Narodzić się na nowo to przeżyć duchowe zmartwychwstanie. Jest to tylko cień tego, co ma nastąpić, ale w pewien sposób wskazuje na to, co się stanie, gdyż nowe narodzenie jest przejściem ze śmierci do żywota (por. Ew. Jana 5:24). Jest to przejście ze stanu, w którym Bóg był nam obojętny do prawdziwego poznania Go. Od strachu, jaki przed panem odczuwają niewolnicy, do miłości, jaką dzieci darzą ojca; od ospałego wykonywania obowiązków do gorącego pragnienia służenia Mu; od leniwej obojętności względem zbawienia do palącej żarliwości. Jest oto przejście od obcości względem Boga do głębokiego zaufania, od wrogości do pokoju, od życia światowego do życia świętego, od ziemskiego, zmysłowego, szukającego poklasku u ludzi sposób myślenia do całkowitego poddania umysłu Chrystusowi. To właśnie oznacza narodzić się z Ducha.

CZY NARODZIŁEŚ SIĘ NA NOWO?

Pozostaje mi tylko odwołać się do Twojego sumienia. Gdyby doktryna o nowym narodzeniu była drugorzędnej wagi – kiedy osoba nie mająca pewności narodzenia na nowo wciąż mogłaby być zbawiona, jak w przypadku innych doktryn – nie starałbym się wywierać presji. Ale to, o czym tu mówimy, jest jednym z dwóch filarów ewangelii. Pierwszym jest zbawienie z łaski przez ofiarę Chrystusa, a drugim właśnie odnowienie serca przez Ducha Świętego. Tak, jak musimy doświadczyć przebaczenia, tak musimy dostąpić przemiany. Musimy zostać odnowieni tak, jak zostaliśmy odkupieni.

Jest to szczególnie ważne w czasach, w których żyjemy. Wielu przyjmuje zwiastowanie o mocy i pragnieniu Chrystusa, by ich zbawić, jednak nadal żyją w grzechu. Zapominają o tym, że tak jak dzieło Chrystusa musiało się dokonać dla nas, tak dzieło Ducha Świętego musi dokonać się w nas. Mocarz, szatan, musi zostać usunięty z naszego domu, a Jezus musi go objąć w posiadanie. Musimy tu, na ziemi rozpocząć życie świętych albo nigdy nie znajdziemy się w ich gronie w niebie. Dzieło Chrystusa jest w pełni naszą przepustką do nieba, ale musimy zostać przemienieni, aby w nim zamieszkać.

Musze powiedzieć, że doktryna o nowym narodzeniu dzieli każdy zbór na dwie części a linia, która pomiędzy nimi przebiega oddziela pszenicę od plew. W każdym zborze są ci, którzy narodzili się jedynie z ciała i ci, którzy narodzili się też z Ducha. Niewiele jest zborów, gdzie nie cisną się na usta te słowa: „Panie, oto wielu jest powołanych, ale niewielu wybranych”. Królestwo Boże to nie tylko kwestia języka i zewnętrznych przejawów pobożności. To musi pochodzić z wnętrza człowieka, z samego środka jego serca. Nie zawaham się powiedzieć, że wielu członków kościoła to ludzie martwi duchowo. Dlatego błagam Cię, abyś sprawdził swoje serce i upewnił się, czy narodziłeś się na nowo? Czy istnieją solidne podstawy, a byś stwierdził, że zdjąłeś z siebie starego, miłującego grzech człowieka a przyoblekłeś się „w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga, w sprawiedliwości i świętości prawdy” (Efezjan 4:24)? Czy Twój umysł został odnowiony? Czy rodzisz owoce ciała, czy Ducha? Czy pragniesz rzeczy tego świata, czy Bożych? Jesteś człowiekiem cielesnym czy duchowym? Nie byłoby dobrze, gdybym zataił przed tobą prawdę o konieczności narodzenia się na nowo, nie byłoby też mądrze, gdybyś ją odrzucił.

Czy narodziłeś się na nowo? Bez tego nie ma zbawienia. Jeśli nie narodziłeś się na nowo, nie możesz ujrzeć Królestwa Bożego. Pomyśl, jak przerażającym doświadczeniem będzie oglądać je z daleka i nie zostać wpuszczonym, tak jak stało się to w przypadku bogacza z przypowieści (Ew. Łukasza 16:19-31). Jak okropnie będzie znaleźć się w piekle, w pełni zadowolonym ze swojej kondycji duchowej, lecz nie narodzonym na nowo. Wiele jest dróg na zatracenie, ale żadna nie jest tak smutna jak ta, którą podążają nominalny chrześcijanie – mężczyźni i kobiety, którzy mieli światło, poznanie, ostrzeżenia, środki i możliwości, a jednak idą tą drogą z uśmiechem, jakby kazania nie dotyczyły ich, piekło było łożem usłanym różami, a Bóg był kłamcą, który nie dotrzymuje słowa.

Czy narodziłeś się na nowo? Nie chciałbym, aby ten tekst napełnił Twoją głowę wiedzą na ten temat, ale aby poruszył Twoje serce. Nie wszyscy, którzy chodzą do kościoła będą zbawieni. Zbory i pastorzy są po to, aby pobudzić cię do wejrzenia w siebie, abyś przebudził się i dostrzegł prawdziwy stan swojej duszy. Zaraz po tym, jak odpowiesz sobie na pytanie: „Czy przyjąłem Chrystusa jako swojego Zbawiciela”? Powinieneś zadać sobie inne: „Czy narodziłem się na nowo”?

Drogi czytelniku, jeśli kochasz życie, sprawdź jaka jest Twoja kondycja duchowa. Jeśli nie jesteś przekonany, że w Twoim życiu nastąpiło nowe narodzenie, wiesz, że tysiąc razy lepiej jest przekonać się o tym teraz, kiedy zżyjesz i możesz żyć na wieki, niż wtedy, kiedy będzie już za późno i czekać Cię będzie wieczne potępienie!

Z doświadczeniem nowego narodzenia wiąże się wiele cudownych obietnic. Wielu chrześcijan mogłoby podzielić się z Toba historią swojego życia, które było straszliwą ciemnością, dopóki nie zajaśniał w nim Chrystus. Kościół w Koryncie składał się z wielu mężczyzn i kobiet, którzy niegdyś żyli w strasznym grzechu, jednak Apostoł Paweł pisze o nich: „aleście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego” (I Koryntian 6:11). Wielu chrześcijan w Efezie żyło wcześniej w grzechu, tak jak być może Ty dzisiaj, ale Bóg ich ożywił wraz z Chrystusem, aby byli Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków (por. Efezjan 2:4-10). Zbadaj więc swoje serce i przybliż się w modlitwie do Boga, a On zbliży się do Ciebie. Jeśli jednak nie poprosisz Go o życie wieczne, nie otrzymasz go.

Ja również modlę się do Boga, który może wszystko uczynić nowym, aby w swoim Duchu dotknął Twojego serca i przekonał Cię o tej prawdzie tak, abyś nie zaznał odpocznienia, dopóki nie staniesz się nowym stworzeniem, kobietą lub mężczyzną, który może powiedzieć: „niegdyś byłem umarły, lecz teraz żyję; byłem ślepy, ale odzyskałem wzrok”.

 


Słowo Prawdy, wrzesień 2010, przepisała: Agnieszka Kurtyka